
Tekst: Agnieszka Laska
Przyjechałam do Warszawy z Izraela na staż do Muzeum Polin pod koniec września. Dla mnie to była długa droga do przebycia. Od kwietnia 2016 byłam bardzo chora, cierpiałam na leukopenie, chroniczne bóle, których nie uśmierzał żaden środek przeciwbólowy, czasem przez 2-3 tygodnie spałam jedynie 3-4 godziny w nocy, moje całe ciało wyło z bólu. Równocześnie robiłam dzienne studia magisterskie. Warszawa była krokiem wiary, że jak do tej pory, Pan mi dopomoże.
Przyjaciel Marek Grządko poradził mi, żebym podczas pobytu w Warszawie poszła do Kościoła Chwały. Nigdy nie słyszałam o tej społeczności, bo od 19 lat mieszkam za granicą, w tym ostatnie dwa w Izraelu. Krótko mówiąc, wybrałam się do Kościoła Chwały pod koniec września na spotkanie modlitewne. Cierpiałam okropne bóle. Tam pomodlono się o mnie. Bez rezultatu w wymiarze fizycznym, ale zaufałam, że Bóg wysłucha. Mimo cierpienia na co dzień w pracy, które nie ustawało nawet w nocy, dalej chodziłam na nabożeństwa, nie myśląc wiele o tym, czy będę kiedyś wolna od choroby, lecz z myślą, że mimo wszystko żyję dla Chrystusa i któregoś dnia, jak obiecał, uwolni mnie od bólu.
Byłam zdeterminowana i mimo złego samopoczucia chodziłam na spotkania, powierzyłam tą sprawę Bogu. Pod koniec mojego pobytu w Warszawie, bóle nagle zaczęły ustępować, a ja zauważyłam, że nie tylko ból się zmniejszył, ale i mój duch odżył, mam wiarę, by przenosić góry, żeby zdać egzamin magisterski i dalej służyć Bogu w Izraelu i gdziekolwiek indziej!
Czułam się zbudowana, silna i radosna. Od dwóch tygodni ze zdumieniem obserwuję, co się dzieje. Żyję praktycznie bez bólu! Bez tabletek. Bez wiecznego usiłowania, aby zasnąć. Jeżdżę na rowerze. Ciesze się! Moje myślenie jest klarowne i wiara we mnie wzrasta z dnia na dzień! Chwała Bogu! Wierzyłam, że Bóg mnie uzdrowi, ale po tylu miesiącach życia z bólem non stop, było mi trudno zaakceptować, że to się wkrótce zamanifestuje.
O ile wspanialej życie wygląda bez cierpienia! Ufam, że nieliczne, pozostałe symptomy choroby w ogóle odejdą! Dziękuje Wam za modlitwy, za wsparcie i wiarę. Za to, że modlicie się bez ograniczeń, ale właśnie z wiarą. Dziękuję, ze mogłam być u Was w kościele we wrześniu. Zawsze będę wspominać to jako najwspanialszy czas odbudowy mego ducha duszy i ciała. Z całego serca niech Wam błogosławi Pan, niech rozjaśni swe oblicze nad Wami, niech obdarzy Was shalom (pokojem) w każdej dziedzinie i niech prowadzi Was i nas wszystkich do zwycięstwa i miłości, bo Jego miłość zawsze triumfuje, a ciemność nigdy nie pokona Światłości!