
Tekst: Kot Kuba
„Nie ma nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione” (Ewangelia Łukasza 8:17 a)
Nie byłem na filmie pod tym tytułem, ale już sobie wyobrażam, co się zacznie w domu, jak obejrzy go moja pani. Będą zaraz podejrzenia co do mojego, kota Kuby, prowadzenia się. Ameryki nie odkryli. Na zwiastunie widziałem, że kot zjadł tort i był gruby, znam to z autopsji, kochani. W końcu jesteś tym co jesz, w szerokim rozumieniu – czym się napełniasz, z kim przestajesz, takim się stajesz itd. Każdy to widzi, a nasz pastor nawet jest w stanie wejrzeć głębiej w ukryte sprawy.
Ja, kot Kuba, żyję w bojaźni przez cały czas pielgrzymowania mojego, bowiem przed Panem jawne są wszystkie drogi człowieka (też kota). Jakbym na przykład w ukryciu ściskał pierś cudzej, albo nawet za dużo myślał, o czym młodzieniec nie powinien, przyszedłbym na niedzielne nabo w zamieszaniu i nie mógł wejść uwielbienie czy modlitwę. A jakbym w ukryciu chodził po rozgrzanej blasze, przyszedłbym do kościoła poparzony.
Posunąwszy się o alegorię z filmu dalej, ja, kot Kuba, się pytam, co robi kościół, gdy Pana nie ma w domu. W Izraelu jak nie było króla, każdy czynił, co mu się podobało. W winnicy, jak Pan wyjechał, ci wyżej zaczęli bić tych niżej (czyli jak czasami w korporacji, gdzie Pana nigdy nie było). Że już nie wspomnę głupich panien… Powiecie, że to o Izraelu? Ty lepiej upierz swoje szaty, abyś nie był odrzucony.
Tak, więc, jak nikt nie widzi, powinniśmy budować się w Duchu, bracia i siostry.