
Tekst: Aneta Szuba
Żeby we właściwy sposób wychowywać dzieci, trzeba umieć stawić czoła przeszłości.
Są wśród nas kobiety, które w podręcznej torebce od wielu lat „noszą skierowania” do lekarzy wielu specjalności: kardiologów, psychologów, chirurgów, endokrynologów, leczenie nerwic, itp. One nigdy nie odbędą swoich wizyt, co nie znaczy, że ich dolegliwości gdzieś pomiędzy zakupami, sprzątaniem, pracą, wychowywaniem dzieci i wsparciem dla męża, nie dają o sobie znać.
Trzęsące się ręce, nerwowe ruchy, napady obżarstwa, mdłości, wymioty, niecierpliwość, szorstkie odzywki, wybuchy gniewu, zbyt rzadko goszczące uśmiechy na twarzy, notoryczne zmęczenie – to tylko niektóre z objawów charakteryzujących kobiety z „trudną przeszłością”.
Choć symptomy są stricte fizyczne, to ich źródło, przyczyna, korzeń nie leży w ciele, ale duszy i przeszłości.
Śmierć bliskiej osoby, ciężka długotrwała choroba (własna lub kogoś bliskiego), zbyt wczesne podejmowanie obowiązków i odpowiedzialności dorosłych, porzucenie, bycie ofiarą przemocy psychicznej i/lub fizycznej, nagła, niekorzystna zmiana sytuacji życiowej – przeżycia, które deformują życie, postrzeganie siebie, innych, niszczą godność, odbierają poczucie wartości i bezpieczeństwa, budują mur nieprzystępności, oschłości, zgorzknienia wokół.
WYJŚCIE:
- Powierzyć osobiście Jezusowi Chrystusowi swoje życie.
- Nie bać się skonfrontować rzeczywistość (czyli odpowiedzieć na pytania:
– Co w moim zachowaniu, odczuwaniu odbiega od normy?
– Co może być przyczyną takich zachowań, jakie przeżycie? - Porozmawiać o tym z kimś bliskim, zaufanym i w modlitwie, z wiarą odciąć się od przeszłości.
- W procesie uzdrowienia być wyczulonym i pamiętać, że to raczej my mamy problem, nie otoczenie.
Wszystkim marzą się natychmiastowe uzdrowienia. I o ile te fizyczne widoczne są coraz częściej, to z uzdrowieniem duszy jest troszkę inaczej. Tak jak do osoby leżącej w szpitalu nie powie się, by wstawała, nie rozczulała się nad sobą i brała się do roboty, tak samo nie zadziała to w przypadku kobiety ze zranioną duszą.
Regularne studiowanie Słowa, codzienna osobista społeczność z Bogiem, chrzest Duchem Świętym, bycie częścią społeczności, otaczanie się osobami, które potrafią kochać miłością Chrystusową – są koniecznymi warunkami szybkiego wewnętrznego uzdrowienia, a ono pociąga przemianę zewnętrzną.
Wierzę, że jest uwolniona łaska z nieba i czas, by kobiety (po przejściach) opuściły swoje cele, wyszły na wolność i tam też prowadziły tych, którzy są im powierzeni.