
Tekst: Alfred Palla
Wielu zainteresowanych wschodnimi formami sztuki walki oraz gimnastyki medytacyjnej niewiele wie o ich duchowym aspekcie. Ich celem jest uzyskanie jedności z duchową energią wszechświata, co może narazić na wpływ mocy, które się za nią kryją.
Tai Chi
Tai Chi jest chińską sztuką walki, a zarazem gimnastyką medytacyjną, ściśle powiązaną ze wschodnią wiarą w istnienie mistycznej energii chi (qi). Tai Chi nie polega na ćwiczeniu kondycji fizycznej, lecz na koordynacji ciała i umysłu, umożliwiającej przepływ tej mistycznej energii. W związku z tym, choć ćwiczenia Tai Chai mogą przynieść korzyści zdrowiu fizycznemu, to mogą zaszkodzić zdrowiu duchowemu.
Feng shui
Tradycja feng shui, co po chińsku znaczy „wiatr-woda”, zakłada współzależność między energią życiową chi a krajobrazem, rozplanowaniem i wystrojem wnętrza. Jej zwolennicy próbują ustalić najkorzystniejsze miejsce dla budowli oraz równowagę między jin i jang, co ma według nich ogromny wpływ na swobodny przepływ mistycznej energii chi. W tym celu używa się między innymi wahadełka i różdżki.
Adepci feng shui, dla zapewnienia duchowej ochrony mieszkańcom danego miejsca, stosują wschodnie rytuały i fetysze, na przykład wieszają dzwonki nad drzwiami wejściowymi, aby odstraszały złe duchy. Niestety media często prezentują takie zabobony jako modne i postępowe myślenie w dziedzinie architektury czy wystroju wnętrz.
W Chinach feng shui jest formą geomancji, a więc wróżenia. Wywiera ogromny wpływ na codzienne życie ludzi. W praktyce nikt nie rozpoczyna w Chinach budowy bez rady geomanty. Prowadzi to do dużej kontroli, jaką ci ludzie sprawują nad rodzinami i przywódcami tego kraju.
Scjentologia
Scjentologię stworzył Ron Hubbard (1911-1986), autor powieści science fiction. Wcześniej uczestniczył w ruchu Ordo Templi Orientis, gdzie zgłębiał magię i gnostycyzm.
Hubbard zawarł swe religijne poglądy w książce Diantetics: The Modern Science of Mental Health (Dianetyka, czyli współczesna nauka o zdrowiu umysłowym). Dianetyka miała pomóc ludziom w pokonaniu kompleksów i nałogów, a także w leczeniu wszelkich chorób. Scjentolodzy obiecują adeptom nadzwyczajne sukcesy i zdolności paranormalne, jakie posiadł Tom Cruise w Mission Impossible, a John Travolta w filmie Fenomen. Nawiasem mówiąc obaj są członkami tego kościoła.
Tytuł książki Hubbarda, podobnie jak sama nazwa Kościoła Scjentologicznego, ma kojarzyć się z nauką. Wiele osób interesuje się scjentologią, ponieważ początkowo sądzą, że mają do czynienia z czymś naukowym. W rzeczywistości scjentologia ma tyle wspólnego z nauką, co książki science fiction.
Na początek zainteresowani otrzymują bezpłatny test zwany Oxford Capacity Test. Nie ma on nic wspólnego z uniwersytetem w Oxfordzie. To pseudonaukowe narzędzie rzekomo diagnozuje stan ducha i psychiki człowieka, ale zawsze przynosi negatywne rezultaty, gdyż jego prawdziwym celem jest zwerbowanie uczestnika do udziału w kosztownych kursach terapeutyczno-rozwojowych, które są oferowane po tym teście za niemałe pieniądze.
Hubbard odrzucił biblijne nauczanie o Bogu, pozbawił Jezusa Chrystusa statusu Boga i Zbawiciela, uznając Go jedynie wielkim nauczycielem, który sam poszukiwał mądrości zawartej w doktrynie scjentologicznej. Hubbard uważał siebie za stojącego na wyższym poziomie niż Chrystus. Odrzucił zbawienie przez ofiarę Mesjasza, przyjmując wiarę w reinkarnację. Promował również okultystyczne techniki, takie jak regresja i podróże astralne.
Według scjentologów ludzie posiadają nieśmiertelną cząstkę zwaną thetanem. Thetany rzekomo dysponują potężną mocą i to one stworzyły wszechświat i ludzkość. Wszystkie religie na ziemi, podobnie jak choroby, są rezultatem engramów wszczepionych ludziom przez złe i żądne władzy thetany. Za ich sprawą powstały więc wszystkie choroby i religie. Sjentolodzy, aby pomóc ludziom w pozbyciu się ich, oferują audytowanie, czyli terapię przypominającą spowiedź, którą prowadzi się w stanie zbliżonym do hipnozy. Istotną rolę odgrywa w tym procesie tzw. E-Metr, urządzenie mierzące reakcję skórno-galwaniczną, które działa niczym poligraf, notujący fizjologiczne reakcje organizmu. Proces audytowania ma oczyścić człowieka i pomóc mu osiągnąć duchowe oświecenie i boskość.
Niestety, zamiast pomocy w dolegliwościach fizycznych, duchowych czy psychicznych, którą zapowiadają propagandowe materiały scjentologiczne, pacjenci po przejściu przez ich terapie i kursy, zwykle czują się dużo gorzej. Psychiatra J.-M. Abgraal badał byłych scjentologów. Mówili mu, że pod koniec audytowania, po wyjściu ze stanu hipnotycznego, czuli się źle, mieli mdłości, odczuwali bóle, zawroty głowy oraz niepokój.
Scjentologia, choćby tylko ze względu na okultystyczne praktyki i wiarę w reinkarnację, jest absolutnie nie do pogodzenia z chrześcijaństwem.
Terapeutyczny dotyk
Terapeutyczny dotyk polega na przesuwaniu rąk nad powierzchnią ciała pacjenta w nadziei przyśpieszenia jego rekonwalescencji. W niektórych krajach stosują go pielęgniarki, choć badania cytowane w książce Alternative Medicine (Medycyna alternatywna) świadczą, że ta terapia nie przynosi żadnych wymiernych korzyści.
Pismo Journal of American Medical Association opublikowało badania przeprowadzone przez Emily Ross z udziałem ponad 20 osób praktykujących terapeutyczny dotyk. Każda wkładała ręce w otwory w ściance, zaś siedząca po drugiej stronie osoba ustawiała swoją dłoń kilka centymetrów nad dłonią terapeuty, który miał odgadnąć czy w pobliżu są ludzkie dłonie czy też nie. Terapeuci trafiali zaledwie w 44% przypadków, czyli nawet poniżej liczby prognozowanej przez rachunek prawdopodobieństwa.
Terapeuci uważają, że potrafią manipulować aurą człowieka, ale dotąd nawet nie potwierdzono jej istnienia. Technika terapeutycznego dotyku opiera się na założeniu, że wszystkie formy życia emanują mistyczną energię. Choroba jest rzekomo rezultatem jej zachwiania, a przesuwanie dłonią nad powierzchnią ciała ma ją stymulować, przyczyniając się do uzdrowienia. Jednakże tej mistycznej energii nie da się stwierdzić empirycznie.
Terapeutyczny dotyk, tak jak inne spirytystyczne metody leczenia, wymaga wiary w możliwość przekazywania tej psychotronicznej energii przez jednego człowieka, drugiemu. Dolores Krieger napisała w swej książce Therapeutic Touch (Terapeutyczny dotyk): „Akt uzdrawiania wiąże się z przekazaniem przepływu energii przez uzdrawiającego na rzecz chorego (…). Uzdrawiający przekazuje tę energię, pranę drugiej osobie”.
Wspomniane aktywności stoją w sprzeczności z naukami Pisma Świętego (Pwt 18:9-14), dlatego terapeutyczny dotyk powinien budzić ostrożność. Krieger twierdzi, że bez wprowadzenia się w ten stan, nie mogła przekazać pacjentowi energii. Napisała, że terapeutyczny dotyk pozwala na dialog z „wyższym ja”, co jest eufemizmem oznaczającym kontakt z duchowymi istotami. Dlatego ta technika niesie podobne niebezpieczeństwa, jak joga. Dolores Krieger napisała: „Czasami nazywam terapeutyczny dotyk – jogą uzdrawiania”.
Wiele pielęgniarek, które parają się terapeutycznym dotykiem, nie ma pojęcia, że w ten sposób czynią siebie spirytystycznymi mediami. Pielęgniarki i lekarze, ze względu na edukację mocno osadzoną na światopoglądzie, wykluczającym duchową rzeczywistość, rzadko orientują się w niebezpieczeństwach okultyzmu. Nie zdają sobie sprawy, że podobną techniką przesuwania dłoni nad ciałem, posługują się między innymi osoby zaangażowane w Wicca, czyli współczesne czarnoksięstwo.
Chrześcijanie powinni modlić się za chorych i kłaść na nich ręce podczas modlitwy, a nawet stosować masaż, ilekroć to jest potrzebne. Dotyk odgrywał ważną rolę w służbie Jezusa i apostołów, dlatego jest nań miejsce w naszej służbie, ale pamiętajmy, że chodziło o dotyk, nie zaś o bezdotykowe przesuwanie dłonią nad ciałem, które rzekomo manipuluje jakąś magiczną energią. Jezus dotykał nawet trędowatych i tym sposobem ich uzdrawiał, ale nigdzie w Ewangeliach nie czytamy, aby leczył przesuwając ręką nad ciałem.