
Tekst: Alfred Palla
Odmienne stany świadomości są stanem umysłu, który usypia lub wyłącza krytyczne myślenie i zaciera kontakt z rzeczywistością. Można się w nie wprowadzić przez specjalne oddychanie, jogę, medytację, mantrę, hipnozę czy muzykę o odpowiednim rytmie.
Celem tych stanów jest pasywność umysłu, która otwiera go na wpływ duchowych mocy.
Stany te służą jako środek do różnych osobliwych fenomenów, włącznie z pozyskaniem zdolności psychotronicznych czy kontaktem z istotami, podającymi się za aniołów, kosmitów, zmarłych mistrzów i świętych, a nawet za Marię czy Jezusa.
Poszukiwanie uzdrowienia za wszelką cenę jest nierozsądne, gdyż poddawszy umysł mocom ciemności, nie sposób odzyskać nad nim pełnej kontroli, chyba tylko wyznając to Bogu, jako grzech, wyrzekając się wpływu szatana i oddając umysł Chrystusowi.
Hipnoza
Zwolennicy tej terapii twierdzą, że pomaga ona leczyć różne schorzenia, rzucić palenie, obniżyć wagę, osiągnąć lepsze wyniki w nauce, czy zwiększyć poczucie własnej wartości.
Przedstawienia publiczne z użyciem hipnozy służą czasem rozbawieniu widowni. Wprawny hipnotyzer może sprawić, że człowiek zrobi w tym stanie rzeczy, których inaczej by nie uczynił. Do tego wybiera osoby podatne. Statystycznie około 10% ludzi łatwo ulega hipnozie, natomiast 10% bardzo trudno.
Jak dotąd, nikt nie wie na pewno, jak działa hipnoza. Nie jest to sen, ponieważ badania mózgu przy pomocy elektroencefalografu pokazują podczas snu obecność innych fal, niż w czasie hipnozy czy głębokiej medytacji.
Ernest Hilgard w rezultacie 25-letnich badań opisanych w Psychology Today zauważył, że szczególnie podatni na hipnozę są ludzie zaangażowani w parapsychologię. Nie przypadkiem, gdyż odmienne stany świadomości są praktykowane w różnych formach okultyzmu od wieków. Kiedyś nazywano je zaklinaniem lub rzucaniem czaru, a więc spirytystycznymi praktykami, przed którymi Biblia przestrzega: „Niech nie znajdzie się u ciebie wieszczbiarz, ani guślarz, ani czarodziej, ani zaklinacz, ani wywoływacz duchów, ani znachor, ani wzywający zmarłych; gdyż obrzydliwością dla Pana jest każdy, kto to czyni” (Pwt 18:10-12).
Kurt Koch, chrześcijański znawca okultyzmu, podał w swoich książkach wiele przypadków, w których hipnoza służyła do nawiązania kontaktu z demonicznymi istotami, w tym również takich, gdzie osoby zabawiały się hipnozą na scenie czy w domu.
Słowo Boże zaleca, aby nasze umysły były czujne, co jest przeciwieństwem odmiennych stanów świadomości, w tym hipnozy: „Przeto nie śpijmy jak inni, lecz czuwajmy i bądźmy trzeźwi” (1 Tes 5:6).
Medytacja
Badania potwierdzają skuteczność medytacji w zmniejszeniu stresu i zwiększeniu kontroli nad ciałem. Ale czy jest to jedynie niewinna technika polegająca na głębokim oddychaniu, dzięki której możemy osiągnąć wewnętrzny spokój? Czy jej cel jest sprzeczny z chrześcijańską wiarą?
Zwolennicy wschodnich technik medytacyjnych starają się usunąć z umysłu wszelkie myśli, aby łatwiej osiągnąć coś w rodzaju autohipnozy. W tym stanie dochodzi do duchowego oświecenia oraz kontaktu z duchowymi mocami. To jest prawdziwy cel uprawiania medytacji na Wschodzie.
Chrześcijanie stosujący medytację powinni zadać sobie pytanie: Czy jest to ten rodzaj medytacji, do jakiego zachęca nas Pismo Święte? Biblijna medytacja polega na rozmyślaniu o Bożej łasce i miłości (Ps 48:10), o stworzeniu i dziełach Bożych (Ps 77:12-13; 119:148), o Prawie Bożym (Ps 119:15), o Jego obietnicach (Ps 119:148). Celem takiej medytacji jest lepsze poznanie Boga. Wschodnia medytacja jest jej przeciwieństwem. Zamiast na Boga, zorientowana jest na człowieka, dlatego nazywamy ją introspektywną, od łacińskiego introspectus, czyli „patrzący do wewnątrz”. Biblijna medytacja prowadzi do oddania czci Bogu, zaś introspektywna do autodeifikacji, czyli ubóstwienia samego siebie.
Autorzy biblijni przestrzegają przed stanami umysłu, do jakich prowadzi wschodnia medytacja, gdyż są one wykorzystywane przez demoniczne moce (1Tes 5:6). Apostoł Piotr napisał: „Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć” (1 P 5:8).
W przypadku wschodniej medytacji katalizatorem kontaktu z duchowymi mocami jest mantra. Polega ona na powtarzaniu zaleconego słowa lub frazy.
Mantra przyzywa istoty kryjące się za powtarzanym imieniem czy nauką. Kim one są? Paweł z Tarsu, który miał doświadczenie na polu walki duchowej napisał, że są demonicznymi zwierzchnościami (1 Kor 10:20). Medytujący może otrzymać od demona duchowe oświecenie i moc, co prowadzi do stopienia się osobowości czciciela z przedmiotem jego czci, a zatem do demonolatrii.
Według wschodnich wierzeń, im więcej razy człowiek powtórzy mantrę, tym głębszy będzie związek i towarzyszące mu okultystyczne oświecenie. Pan Jezus przestrzegł przed taką formą modlitwy: „A modląc się, nie bądźcie wielomówni jak poganie; albowiem oni mniemają, że dla swej wielomówności będą wysłuchani” (Mt 6:7).
Powtarzanie w kółko pewnych słów, nawet jeśli jest to pacierz czy refren religijnej piosenki, może być niebezpieczne. Wprowadza umysł w stan hipnotycznej pasywności, otwierając go na wpływ duchowych mocy. W podobne stany można wprowadzić umysł narkotykami lub rytmami, na czym bazują niektórzy muzycy.
Wielu adeptów szamanizmu, magii i spirytyzmu jest świadomych tego, że introspektywna medytacja służy demonom za punkt kontaktu z człowiekiem, dlatego ją promują. Członkowie kultów praktykujących okultyzm czy kontrolę umysłu zapoznają ludzi z taką medytacją, gdyż ona czyni umysł podatnym na wpływ demonów.
Początkowo medytacja niesie wewnętrzny pokój, ponieważ diabeł działa odwrotnie niż Bóg. Duch Święty porusza sumieniem człowieka, aby go zawrócić z drogi odstępstwa i śmierci, a kiedy człowiek wchodzi w społeczność z Bogiem, odczuwa pokój w sumieniu i sercu. Diabeł natomiast obdarza fałszywym pokojem wtedy, kiedy człowiek oddala się od Boga. Natomiast, gdy próbuje zbliżyć się do Boga, jest atakowany. Dopiero, kiedy znajdzie się uwikłany w sieci zwiedzenia, demony mogą sobie pozwolić na odkrycie swego prawdziwego oblicza, a wtedy miejsce pokoju zajmuje lęk.
Tak więc, choć wschodnia medytacja początkowo przynosi pokój, to jej skutki przypominają symptomy opętania, zwłaszcza transcendentalna medytacja, którą upowszechnił Maharishi Mahesh Yogi. Według naukowych badań cytowanych przez D. O’Mathunę i W. Larimore’a w Alternative Medicine (Medycyna alternatywna) połowa uprawiających ją osób cierpi z powodu depresji, stanów lękowych, bólów napięciowych i wybuchowości. Niektórzy słyszą dziwne głosy, mają demoniczne wizje, czują paraliżujący strach, tracą władzę nad ciałem, popadają w konwulsje, mają zbrodnicze lub samobójcze myśli.
Joga
Najpopularniejszą formą medytacji jest joga.
Ćwiczenia jogi mają pobudzić mistyczną energię, zwaną wężem Kundalini, rzekomo spoczywającą u tak zwanej podstawy kręgosłupa i przeprowadzić ją przez siedem czakramów do czaszki. Tam dochodzi do unii, której rezultatem jest duchowe oświecenie i osiągnięcie stanu boskości.
Od tej unii pochodzi nazwa jogi w sanskrycie. Joga to duchowa więź z mistyczną, boską energią. Czyją moc reprezentuje wąż Kundalini? Kto obiecał ludziom w raju, że kiedy połączą się z nim w buncie, posiądą duchową wiedzę, boskość i nieśmiertelność? (Rdz 3:4).
Dyletanci widzą w jodze niewinne ćwiczenia oddechowe i możliwość zwiększenia elastyczności ciała. Natomiast zaawansowani jogini, jak na przykład tybetański guru Chogyam Trungpa, przestrzegają, że „unia” z mistyczną mocą, która stanowi prawdziwy cel jogi, niesie z sobą poważne niebezpieczeństwa, włącznie z obłąkaniem i śmiercią. Połączenie z ową duchową siłą może się manifestować wstrząsami, konwulsjami, zniekształceniem twarzy, krzykiem, sardonicznym śmiechem, zwierzęcymi odgłosami i przypływem nadludzkiej mocy.
Adepci jogi, zwłaszcza kiedy próbują zaprzestać jej uprawiania, miewają zwidy, lęki, koszmary i słyszą głosy. Krótko mówiąc, są nachodzeni i nękani. Dzieje się tak, gdyż wschodnie techniki medytacyjne wprowadzają umysł człowieka w stan ułatwiający kontakt z istotami duchowymi, które podają się za bogów, świętych, zmarłych czy kosmitów. Niezależnie od tego, za kogo się podają i jaki kształt przybierają, ich obecność sprowadza duchowe zniewolenie i blokuje zrozumienie prawd Bożych. Dlatego chrześcijanie powinni wystrzegać się introspektywnej medytacji.