
Tekst: Agnieszka Onyszczuk
Śmierć i jej skutki zostały pokonane na krzyżu. Gdybyśmy naprawdę w to wierzyli, życie wielu z nas wyglądałoby zupełnie inaczej.
Modląc się, zaczęłam rozważać fragment pisma, mówiący o spotkaniu Jezusa i Samarytanki. Przez swoje duchowe oczy zaczęłam dostrzegać, że historia opisana przez apostoła Jana w ewangelii w czwartym rozdziale nie jest tylko głoszeniem ewangelii niezbawionej osobie. Z problemem Samarytanki może się utożsamić 99% chrześcijan. Z pozoru zwykła wymiana zdań między Jezusem a kobietą zamienia się w głębokie duchowe przesłanie. Jezus nie tylko wyprostowuje jej teologię, ale przede wszystkim jej życie.
Zaskoczeniem był fakt, że Jezus rozmawiał z Samarytanką, choć sam, wysyłając uczniów na głoszenie ewangelii, zastrzegł by nie wchodzili do miast samarytan. Coś jednak było wyjątkowego w tej sytuacji i w tej konkretnej osobie, że Jezus złamał tradycje i zaczął rozmawiać z kobietą. Kiedy rozmyślałam nad tym fragmentem słowa, zauważyłam, że w tej historii zawarta jest dla niej i dla nas bardzo ważna informacja: Jezus mówi Samarytance, jak wyjść z impasu, w którym znalazło się jej życie
Po tej rozmowie widać, że kobieta interesuje się sprawami duchowymi. Zadaje wiele pytań, docieka rozumie. W miarę dobrze radzi sobie z kwestiami teologicznymi, w przeciwieństwie do własnego życia, a szczególnie jednej dziedziny. Życie osobiste Samarytanki, delikatnie rzecz ujmując, dalekie było od doskonałości. Żyła w nieformalnym związku, wcześniej miała 5 mężów. Jej duchowy rozwój był hamowany przez grzech. Chciała służyć Bogu, ale ciągle upadała. W jej sercu rozgrywała się walka miedzy tym, co duchowe a tym, co cielesne. Widać wyraźnie, że ta sytuacja bardzo jej ciąży. Ale Jezus nie zatrzymał się przy studni ze względu na grzech. Zatrzymał się, bo widział zagrożone duchowe pragnienie i powołanie. Nie podsumował jej za całokształt – pokazał drogę wyjścia z problemu.
„Gdybyś znała dar Boży i tego, który mówi do Ciebie, sama prosiłabyś go, żeby dał ci wody żywej”… – to klucz do rozwiązania problemu kobiety i naszego, chrześcijan. Jezus mówi i rzece życia Ducha Świętego, wypływającej z naszego ducha. Nasz duch jest jedyną częścią nas, która jest zrodzona z Boga. Nasza dusza i ciało są wykupione, ale nie odkupione. Dlatego nasz duch nie może grzeszyć nawet jeżeli dusza i ciało mogą. Tak więc kto jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem, stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. A wszystko to jest z Boga(2 Kor 5,17). Boży dar w postaci zbawienia jest podstawą do rozprawienia się z cielesnością. Grzech został pokonany przez Jezusa a cielesne przyzwyczajenia zakodowane w naszym umyśle pokona moc Boga wypływająca z naszego ducha przez Słowo i Ducha Świętego.
Wzywam was tedy bracia przez miłosierdzie Boże, abyście składali swoje ciała jako żywa ofiarę, święta, miłą Bogu, bo taka powinna być duchowa służba wasza. A nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić co jest wolą Bożą, co jest miłe i doskonałe. (RZ 12 1-2)
W ten sposób następuje zmiana cielesnego życia na duchowe. Przez przemianę umysłu słowem Boga i mocą Ducha Świętego zaczynamy kontrolować swoje ciało i duszę. Rozważanie słowa pomoże nam odkryć, kim jesteśmy i co posiadamy w Chrystusie oraz jak to uwolnić na zewnątrz. Duch jest całkowicie narodzony z Boga, uwielbione ciało zostało wykupione przez śmierć, zmartwychwstanie Jezusa, natomiast dusza jest w fazie zmiany. Zbawienie duszy następuje wtedy, kiedy emocjonalnie zniechęcony, pokonany , ciągle upadający chrześcijanin zaczyna wierzyć nie temu co odczuwa fizycznie i psychicznie, ale Słowu Bożemu. Jest tylko kwestią czasu, kiedy nasączona słowem dusza, zacznie zgadzać się z tym, co duchowe i zaczniemy nareszcie doświadczać: pokoju, radości , zwycięstwa.
Największe kuriozum chrześcijaństwa polega na tym, że jednocześnie możemy umierać na raka , mieć problemy z depresją, pożądliwością, mieć miliony problemów w naszym ciele, a w duchu mamy tę samą moc, która wzbudziła Jezusa z martwych! Ten sam Bóg, Duch Święty mieszka w nas! Zmartwychwstanie Chrystusa było największą manifestacją Bożej mocy, o której mówi słowo Boże. Dlaczego zatem mamy takie trudności z poradzeniem sobie z grzechem?
Myślę, że najczęściej jest to związane z niewiedzą, niewiarą albo religią. W dwóch pierwszych przypadkach sprawą kluczową jest głoszenie słowa, z religią jest już trochę trudniej – zwłaszcza w naszym kraju. Jesteśmy mistrzami w umartwianiu, fałszywej pokucie i pozorach pobożności, które nie dają nic jeżeli chodzi o opanowanie zmysłów. Wpadamy w pułapkę, bo taki sposób radzenia sobie z grzechem zwiększa tylko jego częstotliwość a tym samym naszą frustrację. Listo do Kolosan2,6 mówi: „Jak przyjęliście Pana Jezusa Chrystusa tak w nim chodźcie.” Większość chrześcijan wie, że Bóg może zrobić wszystko, ale doświadcza bardzo niewiele. Wiemy, że mamy dostęp do Pana, że Bóg może uwolnić swoją moc w odpowiedzi na modlitwę, ale to czy coś się stanie czy nie, uzależniamy od własnego zachowania np. czy jesteśmy święci, czy studiujemy słowo, czy żyjemy porządnie. Taki sposób myślenia uniemożliwi przepływ Bożej mocy , ponieważ nasza uwaga skupia się na tym co my robimy, a nie na tym co już zrobił Chrystus! W ciele nigdy nie będę dobra, ale w międzyczasie mogę iść naprzód i cieszyć się życiem, bo mój duch jest taki sam jak duch Jezusa Chrystusa. Dlatego nie wiąże Bożej przychylności czy akceptacji Bożej z moim postepowaniem, ale z ofiarą Zbawiciela. I w tym pokładam swoje poczucie bezpieczeństwa – w relacji z Bogiem. Bez względu na to jak mi dziś idzie, mogę śmiało do Niego przyjść w moim nowonarodzonym duchu. Chcę żyć świętym życiem, nie dlatego by zasłużyć na Bożą przychylność, tylko żeby nie dawać diabłu przystępu i zwycięstwa. To jest prawdziwy cel świętości. Choć Boża miłość w stosunku do mnie się nie zmienia, to jednak moje uczynki mają wpływ na moją miłość do Boga i ludzi.
Świadomość że mogę mieć relację z Bogiem w oparciu o doskonałość i świętość mojego ducha, uwolniły mnie od grzechu a nie do grzechu. Otrzymałam wieczne odkupienie, ale to mnie nie zachęca do życia w grzechu, ale przeciwnie – daje mi stabilność w moim życiu i w relacji z Bogiem i siłę do pokonania przeciwności. I pokój.
Stwierdzenie Jezusa „Duchem sprawy ciała umartwiajcie a żyć będziecie” stoi w opozycji do religijnego odcinania członków! Duchowy sposób myślenia to życie a cielesny – śmierć. Nie oznacza to jedynie ostateczną fizyczną śmierć, ale chodzi o jej skutki, takie jak: smutek, bieda, choroba, złość, nienawiść czy pożądliwość. Śmierć i jej skutki zostały pokonane na krzyżu. Gdybyśmy naprawdę w to wierzyli, życie wielu z nas wyglądałoby zupełnie inaczej.
Wszystko, czegokolwiek będziemy potrzebować z życiu by królować, dostaliśmy z łaski a uwalniamy przez wiarę! To co zabije nasz grzech znajduje się w całości w naszym duchu. Uwalnianie czegoś co już masz, jest nieporównanie łatwiejsze niż staranie się, aby Bóg zrobił tak, jakby tego jeszcze nie było. Podstawowym błędem jaki robimy jest wołanie do Boga, by On coś zrobił z naszym grzechem. Problem polega na tym, że On już złamał moc grzechu na krzyżu, jedyne co trzeba zrobić to odnawiać umysł słowem Boga, by ta prawda zaczęła się manifestować.. Nasz duch jest już doskonały i kompletny, taki jaki będzie przez całą wieczność. Nie dostaniemy nowego ducha w niebie. Dlatego do momentu przyjścia Jezusa i otrzymania uwielbionego ciała i duszy życie chrześcijanina tu na ziemi polega na odnawianiu umysłu i uwalnianiu z ducha niebiańskiego depozytu. Odpowiedź na każdy atak i problem jest w naszym duchu. I to właśnie Jezus mówił Samarytance. Znać dar i tego, który nas zbawił w zupełności wystarczy do zwycięskiego życia.
Duchowy świat stworzył świat fizyczny. My nie jesteśmy z tego świata. Źródło siły stworzenia jest większe niż cokolwiek na tym świecie. Ktoś mądrze powiedział, że ciemność jest tylko brakiem światła. Nie wywalimy jej łopatą. Nie poradzimy sobie z grzechem za pomocą silnej woli. Duch człowieka jest lampą pańską.( Przypowieści 20,27) Jako istoty duchowe mamy oręż, który mam moc burzenia warowni i pokonania każdego wysłannika piekła. Uwolnij światło ze swojego wnętrza, a ciemność odejdzie bezpowrotnie.