
Tekst: Kot Kuba
„Zabiegajcie nie o pokarm, który ginie” (Ewangelia Jana 6:27)
Ja, kot Kuba, nie z takich, jak zawsze podkreślam jestem, co mówią i nie robią, a ostatnio znowu się zaczęło w kościele nauczanie w kierunku głoszenia ewangelii. Gorzej, pastor Agnieszka powiedziała, że jak nie będę rąk kładł na chorych, to nigdy nie będę uzdrawiał, a mi się wydawało, że skoro mam dar to jakoś samo pójdzie…
Wyszedłem sobie i moim celem był lunch, patrzę stoi babina sprzedaje okulary i jakąś torbę, szybko minąłem ją więc na wszelki wypadek, ale słyszę wyraźnie w duchu, że mam do niej podejść. Przestraszyłem się, że jak nie będę posłuszny, to nie będzie obiadu, więc idę, a co mi tam, zapytam, czy nie chora. Okazała się być oczywiście chora, najpierw serce, potem nogi, nałożyłem więc na nią me czyste ręce, które zwykłem był wznosić w górę wielbiąc mego Pana. Już mi nieźle zaburczalo w brzuchu, a moja pani jeszcze się pyta, czy ona w Jezusa wierzy. A babcia, jak to babcia, codziennie u krucyfiksu. Udało nam się jednak ją przekonać i jak zaczęła wykrzykiwać, że Jezus zmartwychstał, mogłem wreszcie pójść skonsumować inne pożytki z owego zmartwychstania.
Pani nie jest jednak pod wrażeniem mojego posłuszeństwa, twierdzi, że nie motywuje mnie miłość. Nieprawda, ja, kot Kuba, kocham wszystkie babcie świata, tylko nie okazuję tego z powodu różnicy pokoleniowej. Druga uwaga pod moim adresem jest taka, że mnie wiąże micha – pusta czy pełna, doczesną jest owa micha! Mam jednak nie zabiegać, o pokarm, który ginie… W takim razie ja, kot Kuba, będę dystrybuowal uzdrowienie z michy, która trwa!