
Tekst: Gabrysia
Dziś publikujemy drugą część świadectwa Gabrysi, która dzieli się tym, jak osiągnęła upragnioną wolność.
„I odbędę sąd nad wszystkimi bogami Egiptu – Ja, Pan” (Wj. 12.12)
Kolejny przełom w moim życiu, prowadzący do uwolnienia mnie od dręczących myśli nastąpił w Sylwestra 2015 r, w czasie nabożeństwa w Kościele Chwały. Pamiętam, że zarówno Słowo na kolejny rok jak i mocna modlitwa trafiły wprost do mojego serca: usłyszałam obietnicę, której mocno się uchwyciłam, że nie wrócę już do stanu, w jakim byłam wcześniej. Niedługo potem nadszedł czas na rozprawienie się z „towarzyszami przeszłości”. Ponieważ czułam, że nie mam siły sama wygrać ze złym duchem, poprosiłam o modlitwę pastor Ulę i Anię, które poświęciły mi swój czas i modliły się za mnie. Podczas tej modlitwy dowiedziałam się, jak bronić się przed przeciwnikiem, jak zwyciężać ze złymi myślami.
Dowiedziałam się również, czym jest prawdziwa pokuta. Duch Święty pokazał mi wyraźnie, co powoduje grzech w moim życiu. Pozwalałam przeciwnikowi posługiwać się moim ciałem do jego celów, a duchy, które nawet w szkole podstawowej zaprosiłam do mojego życia, nigdy nie odeszły, ale zrobiły sobie z mojego umysłu mieszkanie, rujnując moje życie, dręcząc mnie i pozbawiając radości.
Zawsze żyłam w przekonaniu, że z moim stanem nic nie da zrobić. Psycholog, do którego mnie kierowano, nie mógł temu zaradzić; spowiedź – jeszcze w kościele katolickim – nie pomagała, modlitwa wstawiennicza – dawała tylko chwilową ulgę. Wmówiono mi, że mam problemy, muszę stale chodzić do psychologa, na depresję brać leki i tyle.
Wiele razy czytałam słowa: „W moje Imię złe duchy wyrzucać będą” (Mk. 16:17) oraz „dał im władzę na duchami nieczystymi” (Mk. 6:7), ale nikt tych słów nie brał dosłownie, w kościele katolickim uczono mnie, że tylko egzorcyści mogą to robić, że to niebezpieczne.
Teraz dostałam do ręki broń. Żałowałam z całego serca, że otworzyłam w swoim życiu drzwi na działanie demonów i kazałam im się wynosić. Ta modlitwa to był ogromny przełom. Wkrótce potem, gdy się modliłam w domu, Duch Święty pokazał mi kolejne rzeczy, za które nigdy nie pokutowałam, kolejne duchy które należało wykopać z mojego życia raz na zawsze.
Duch Święty pokazał mi grzech w ten sposób, że ja – królewskie dziecko, przyjmuję do swojego wnętrza przeciwnika Bożego i pozwalam mu działać przeze mnie. Gdy sobie to uświadomiłam, wydało mi się to tak wstrętne, że z obrzydzeniem na twarzy wywalałam te duchy ze swojego życia.
Od tej pory czuję się wolna, wiem że mam władzę nad złym duchem w Imieniu Jezusa i nie będę więcej bezbronnym niewolnikiem. Jestem już tylko silniejsza, mam zupełnie nową tożsamość, zamiast przegranej – pewną zwycięstwa. Mam alergię na złego, gdy tylko poczuję, że jakaś nie-Boża myśl próbuje wkraść się do mojej głowy, natychmiast się sprzeciwiam.
Widzę, że bieg rzeczy w moim życiu odwrócił się o 180 stopni – ja, pewna przegranej, niewolnik diabła – jestem zwycięzcą w Jezusie Chrystusie; diabeł jest pokonany, nie mam żadnej depresji, wiem, że jestem dzieckiem Króla, a moja przyszłość nie będzie pasmem ciągnących się porażek, ale drogą zwycięstw, radości i wolności!
Zrozumiałam swoją sytuację, gdy Bóg pokazał mi biblijną historię Estery. Król wydał dekret, na mocy którego Żydzi będący pod jego panowaniem, mają zostać wytraceni w jednym dniu, który wskazał los, a Mordochaj, wierny Bogu stryj Estery – powieszony. Dzięki radykalnej postawie Mordochaja i Estery, Bóg odwrócił bieg rzeczy o 180 stopni – Żydzi otrzymali wolność, a także broń, której wcześniej jako niewolnicy nie posiadali, co dało im prawo odwetu na wszystkich wrogach, którzy ich do tej pory uciskali, co też natychmiast uczynili. Mordochaj z pozycji niewolnika z wyrokiem śmierci – otrzymał stanowisko drugiego po królu. Ich troska i żałoba zamieniła się w radość.
W moim życiu Bóg pokazał mi, co to jest grzech. Odbył się sąd nad bogami Egiptu. Odzyskałam wolność. Pierwszy raz w życiu doświadczyłam realności zbawienia – tego że jestem sprawiedliwa w oczach Bożych i wolna od zła. Mogłam świadomie to zbawienie przyjąć. Dostałam broń, aby rozprawić się z wrogami.
Od dnia mojego przyjścia do Kościoła Chwały minęły dwa miesiące i w tym czasie zostałam uwolniona z „sideł ptasznika”, który dręczył mnie i zabijał przez większość mojego życia.
Bardzo szybko podjęłam decyzję o pójściu do Szkoły Bożych Liderów, która zaczyna się już za kilka dni! Wiedziałam, że skończenie tej szkoły to dla mnie sprawa życia i śmierci. Życia – bo dotąd miałam go za mało i jestem bardzo głodna doświadczenia prawdziwego życia. A śmierci – bo miałam jej zdecydowanie za dużo i nie chcę więcej.
Nigdy się nie spodziewałam takiej zmiany, tak wielkiej niespodzianki od Boga. Wciąż trudno mi uwierzyć, że ten Kościół naprawdę istnieje, że jest miejsce, gdzie Bóg naprawdę przebywa, działa i że ja mogłam tam trafić. Jestem wdzięczna Bogu za to!
Od redakcji
Pierwsza część świadectwa Gabrysi – Rozprawa z przeszłością