
Tekst: Aleksandra Nikodem
Moja córka się złości. Czasem z zupełnie błahego powodu tupie nogami i wykrzywia twarz – czasem powodem jest niedomyty w zmywarce widelec, który trafia na stół obok jej talerza. Można powiedzieć – ot, dzieci tak mają, nie kontrolują emocji, są jeszcze niedojrzałe itp. A ja widzę, że to jest ziarno, którego nie zasiał Bóg. Biblia mówi, że wszelka roślina, której nie zasadził Ojciec niebieski będzie wykorzeniona (Mt 15.13). Zaczęłam się o to modlić, prosząc Boga o strategię wyrwania tej złości i słowa, które zrozumie moja 8- latka. Wiem, że dopóki ona sama nie dostanie oręża, które będzie jej objawione i będzie w stanie się nim posłużyć, moje wiązanie, łamanie i gromienie nie na wiele się przydadzą.
Odpowiedź znalazłam w historii królowej Estery. Estera dostała strategię od Boga, jak uchronić swój lud przed zniszczeniem. Gdy stoi przed królem, prosząc go o cofnięcie zarządzenia w sprawie zamachu na Żydów, jaki planował Haman, zna swoją pozycję: „Jeśli król uzna to za dobre i jeśli znalazłam łaskę u niego, a rzecz ta odpowiada królowi i ja jestem mu miła, to niech zostanie pisemnie zarządzone, aby cofnięto listy z planem Hamana (…)” (Est.8.5).
Gdy w sercu człowieka jest gniew, złość, frustracja, nieprzyzwoita mowa, to rujnuje stan naszego serca. Apostoł Piotr szczególnie do kobiet adresuje Słowo, że ich ozdobą niech będzie ukryty wewnętrzny człowiek z niezniszczalnym klejnotem łagodnego i cichego ducha, który jedynie ma wartość przed Bogiem (1 P. 3.4). Coś musi być takiego w nas kobietach (i dziewczynkach), że łatwo wpadamy w złość, emocje nami targają, często mąż bądź mały brat powodują, że ogień, którym jest złość, zaczyna trawić nasze wnętrze.
Estera wiedziała, że spodoba się królowi, bo spełniła trzy warunki: stanęła przed Achaszweroszem z wiarą, że znalazła łaskę, prosiła o dobrą rzecz i była miła królowi. Serce Estery było czyste, pozbawione chwastów, wszelkiej rośliny, której nie zasadził Bóg.
Wiedząc, że ten obraz to trop dany od Boga, rozmawiam z córką, która przybiegła do mnie pożalić się na zachowanie brata. Przypominam jej historię Estery i mówię, o tym, co dało tej młodej Żydówce pewność i odwagę do pojawienia się przed królem:
– Nasze serce jest jak ogród, albo las. Czy wiesz co się stanie, gdy mały ogień zaprószy ściółkę?
Nina na to – Będzie pożar…, ale wtedy przyjedzie straż!
Odpowiadam, nie dając się zbić z tropu: – Ale zanim to się stanie, mogą zginąć zwierzęta, spłoną drzewa, zniszczone zostaną krzaczki malin, borówek, grzyby. Wszystkie dobre nasiona, które Bóg zasadził w Twoim sercu, te które są małymi sadzonkami, a może nawet jeszcze ich nie widać, mogą spłonąć.
Z pomocą przychodzi mi Duch Święty.
– Postawmy znak „Zakaz palenia ogniska!” – wpada na genialny pomysł Nina.
Doskonały pomysł! Ciesząc się z tego prostego odkrycia córki, od razu sama postanawiam go zastosować w swoim życiu.
– Ale wiesz co– ciągnę dalej, chcąc zamknąć temat modlitwą – Wyrwijmy to, czego nie zasadził Ojciec. A twoją odpowiedzialnością będzie to, aby wstawić w środku ten znak. Zawsze, gdy poczujesz, że złość chce cię opanować, przypomnij sobie o nim!
Nina macha głową ze zrozumieniem. Wyrywamy z korzeniem złość. Po czym moje dziecko wybiega z łazienki, gdzie odbywała się cała rozmowa.
„Albowiem z wnętrza, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, wszeteczeństwa, kradzieże, morderstwa, cudzołóstwo, chciwość, złość, podstęp, lubieżność, zawiść, bluźnierstwo, pycha, głupota: Wszystko to złe pochodzi z wewnątrz i kala serce człowieka” (Mar 7.20-23).
Gdy zasadzimy w dziecku oparte na Słowie wyobrażenie, znak, symbol odnoszący się do świata rzeczywistego, które rozumie, ono samo będzie przypominało sobie , jak poradzić sobie z przeciwnikiem, który chce zrujnować „młodniak” jego serduszka. Będzie to oręż duchowy właściwy do jego wieku i rozumienia świata. Zatem od dziś ogłaszam w sercu każdego dziecka – zakaz palenia ognisk!