
Tekst: Paulina Życińska
„Prawica Pana podniesiona,
Prawica Pana odnosi zwycięstwo.
Nie umrę, ale będę żył
I opowiadać będę dzieła Pana.”
(Ps 118,16-17)
Jako nienarodzona z Bożego Ducha studentka filologii polskiej usłyszałam kiedyś, jakimi cechami powinien odznaczać się prawdziwy lider. Bardzo pragnęłam stać się kimś takim w perspektywie mojej kariery zawodowej, ale nigdy nie przypuszczałam, że za sprawą Boga znajdę się na Szkole Bożych Liderów.
Wyjechaliśmy z mężem z Kielc całkowicie ufając Bogu, że gdy będziemy studiować w Szkole, to Bóg zaspokoi wszelkie nasze potrzeby, zarówno materialne jak i duchowe oraz oczyści nasze życie i przygotuje do służby. Poświęciliśmy naprawdę wszystko, by na cztery miesiące oddzielić się całkowicie dla Niego. Nie obyło się przy tym bez walki, lecz Pan jest wierny swoim obietnicom i od pierwszego dnia czułam, że On jest z nami, co potwierdzał w zaskakujący sposób.
Po trzech miesiącach pobytu w Szkole mój charakter uległ potężnej zmianie. Nabrałam śmiałości i odwagi, stałam się bardziej radosna i otwarta na ludzi. Doświadczyłam przełomu w dziedzinie zwiastowania innym ludziom Dobrej Nowiny o Jezusie i modlitwie o chorych. Mój mąż oraz znajomi są zaskoczeni pozytywną zmianą we mnie!
Słowo Boże mówi, że „kto opanowuje samego siebie więcej znaczy niż zdobywca miasta” (Prz 16,32b). Zaczęłam większą wagę przykładać do tego, jakie słowa wychodzą z moich ust. Nauczyłam się, w jaki sposób strzec swojego serca i umysłu, by nie dopuszczać do siebie negatywnych myśli i emocji. Posiadłam umiejętność oceny sytuacji nie tylko w wymiarze fizycznym, ale również duchowym. Nabrałam nawyku codziennego badania swojego serca, czy nie ma w nim fałszywych motywacji lub czegoś, co by mnie w jakiś sposób zatruwało. Pozwalam Bogu, by korygował wszystko, co jest we mnie jeszcze do zmiany – by formował we mnie postawę sługi. Udostępniam Mu swoje życie, pozwalam Mu poprowadzić mnie tam, gdzie On chce. „Wszakże nie moja, lecz twoja wola niech się stanie” (Łk 22,42b).
Oprócz zmian charakteru zauważyłam również, że mam więcej siły i energii niż do tej pory. Po prostu chce mi się żyć pełnią życia, na pełnych obrotach, nie na pół gwizdka. To, co jeszcze do niedawna było dla mnie prawie niewykonalne, jak np. sprint aby dogonić uciekający tramwaj, teraz jest „bułką z masłem”. „On nasyca dobrem życie twoje, tak iż odnawia się jak u orła młodość twoja” (Ps 103, 5).
Zmiany, które zaszły w ciągu tego wspaniałego czasu Szkoły, spędzonego w atmosferze intensywnego uwielbienia, modlitwy i nauczania sprawiły, że mogę i chcę być darem, zarówno dla Kościoła jak i dla pojedynczych ludzi. Mogę i chcę coś dawać od siebie, aby zarówno Kościół był zbudowany, jak i życie wielu ludzi zostało podniesione. Wszystkich kandydatów do Szkoły Bożych Liderów szczerze zachęcam do odważnego podjęcia decyzji i rozpalenia na nowo powierzonego daru łaski Bożej, a Pan na pewno przyzna się do Waszej decyzji, ponieważ jest dobry a tego, co obiecał – dotrzymuje.