
Tekst: Leszek Sikora
„Oto winą Sodomy, twojej siostry, było to: wzbiła się w pychę, miała dostatek chleba i beztroski spokój wraz ze swoimi córkami, lecz nie wspomagała ubogiego i biednego” (Ezech.16.49).
Powszechnie uważamy, że winą przed Bogiem Sodomy i Gomory było wielkie zepsucie w tych miastach. Ale czytając wnikliwie ten tekst, można zauważyć, że u podstaw tego odstępstwa legła pycha, samozaspokojenie i brak opieki nad ubogimi i biednymi. Często zresztą temat pomocy i opieki najuboższych poruszali apostołowie w swoich listach i nauczaniach.
Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że nasze dzisiejsze chrześcijaństwo jest często na podobnej drodze. Zajmujemy się swoimi sprawami, swoimi objawieniami, swoimi doktrynami, a tak podstawowe nakazy jak wspomaganie biednych, sierot i wdów zostało gdzieś z boku. Biblia nigdy tych spraw nie zostawiała samym sobie, wręcz nakazywała, kreowała swoisty „system opieki socjalnej tych czasów”.
Istniała w naukach hebrajskich zasada „Kofin al midas S`dom” czyli w wolnym tłumaczeniu „ człowiek ma obowiązek nie działać na sposób Sodomy”. Starotestamentowe prawa wskazywały i nakazywały wiele reguł i praw odnoszących się do ubogiej warstwy społecznej, tak naprawdę zawstydza nas to dziś, nas którzy zostawiamy te sprawy swojemu biegowi. Wiele z tych praw zbliżyłoby nas dziś bardziej do Boga, ucząc zależności od niego i wrażliwości na Jego stworzenie.
Prawo pokłosia – mówiące o zakazie zbierania całego żniwa z pola, pozostawianego na polu dla biednych i przybyszów pozwala nam tak naprawdę rozstać się z częścią naszej własności. Inne prawo to zakaz pobierania lichwy, czyli odsetek od pożyczonych kwot pieniężnych od współbraci. Rok szabasowy – to odpoczynek dla ziemi, przyrody co sześć lat. Siódmy rok – to rok dla Pana, rok pozbawiony prac, rok na życie w zaufaniu do Boga. Wreszcie naprawdę unikat, ewenement na skalę świata: Rok przebaczenia – co czterdzieści dziewięć lat – rok pięćdziesiąty – rok w którym ziemia wraca do prawowitych właścicieli, rok oddłużenia. W tym jubileuszowym roku miały być darowane wszelkie długi, a Izraelici, którzy popadli w niewolę za długi, mieli być wyzwoleni. Nawet ziemia „sprzedana” wracała w roku jubileuszowym do pierwotnych właścicieli, więc sprzedaż tak naprawdę polegała na dzierżawie, aż do najbliższego roku jubileuszowego. Nie wspominam już tu o dziesięcinach, jałmużnach, które były na porządku dziennym.
To wszystko miało przypominać ludziom, że są tu tylko przechodniami, że te dobra tak naprawdę nie należą do nich, bo „Do Pana należy ziemia i wszystko co ją wypełnia”.
My jesteśmy tu tylko wędrowcami i nic materialnego na tę ziemię nie przynieśliśmy i nic z niej nie jesteśmy w stanie zabrać. Bóg, podsumowując ten sposób postępowania, obiecał swoje błogosławieństwo dla tych, którzy tego przestrzegają. I choć dziś trudno może nam by było wprost przestrzegać tych przykazań, ale warto o nich pamiętać w naszym życiu codziennym prywatnie i zawodowo, bo zmienia ono optykę patrzenia na wszystko, co nas otacza. Także na innego człowieka, który jest obok nas. A Bogu taki sposób myślenia jest miły – wszak On wczoraj i dziś jest taki sam, bo Bóg się nie zmienia.
„Gdy będziesz żął zboże na swoim polu, a zapomnisz snop na polu, to nie wracaj, aby go zabrać. Niech pozostanie dla obcego przybysza, dla sieroty i dla wdowy, aby ci błogosławił Pan, Bóg twój, we wszystkim, co czynisz” ( V Mój. 24.19).