Tekst: Marcin Podżorski
„Zabiegajcie nie o pokarm który ginie, ale o pokarm który trwa, o pokarm żywota wiecznego, który Wam da syn człowieczy; na nim bowiem położył Bóg Ojciec pieczęć swoją” (J.6:27).
Jest taka popularna linia nauczania, że wszystko, co się wypowie na gruncie chrześcijańskim jest akceptowalne, pod warunkiem że powiemy, iż to, co mówiliśmy, wypowiadaliśmy z inspiracji Ducha Świętego, lub przynajmniej „że tak czuliśmy”. Jeśli jednak przyjmie się takie podejście, do nauczania wkrada się relatywizm: nie można już powiedzieć, że coś jest lepsze, a coś jest gorsze. Cokolwiek nie powiemy, czegokolwiek nie zrobimy, wszystko jest właściwe.
Zauważcie jednak, że Biblia różnicuje nauczanie wewnątrz chrześcijaństwa – podaje przecież mannę Mojżesza jako przykład pokarmu, którzy jedli ojcowie i… poumierali. Szok! Czy to znaczy, że nie wszystko, co jest głoszone i mówione, i czytane jako „chrześcijańskie”, ma wartość, posiada pieczęć Bożej akceptacji?
W cytowanym wersecie Biblia wskazuje, że są dwa rodzaje pokarmów: jeden, który nic nie wnosi, i drugi, który ma wartość z Bożej, odwiecznej perspektywy. Każdą rzecz możemy zatem analizować albo z perspektywy naturalnej, albo z Bożej. Biblia zachęca nas, byśmy w naszym życiu przyjęli Bożą pespektywę.
Zwróćcie uwagę na to, co Biblia mówi o Mojżeszu: „Uznawszy hańbę Chrystusową za większe bogactwo niż skarby Egiptu; skierował bowiem oczy na zapłatę”(Hbr.11:6). Co takiego było w tym człowieku, że nawet skarby Egiptu nie zatrzymały go w podróży ku przeznaczeniu? Obawiam się, że większość chrześcijan uznałaby okres życia Mojżesza przypadający na Egipt za szczytowy wymiar Bożego błogosławieństwa, zaś wszystko, co nastąpiło potem za dziwne i niezrozumiałe turbulencje.
Nie da się zrozumieć drogi Mojżesza i dokonywanych przez niego wyborów bez uwzględnienia odwiecznej Bożej perspektywy, którą zyskał, gdy spotkał się z Bogiem przy krzaku gorejącym.
Jeżeli w naszym życiu nie pojawi się Boża odwieczna perspektywa, będziemy funkcjonować w oparciu o perspektywę naturalną. Możemy robić, cokolwiek chcemy, jednak nie wytrzyma to próby czasu, ponieważ nie będzie miało pieczęci Bożej akceptacji. I wyjdzie to na jaw prędzej czy później.
Apostoł Paweł zauważa, że możemy budować budowlę naszego życia i służby dla Pana, używając różnych materiałów, np. złota, srebra, drogich kamieni, drzewa czy słomy. To od nas zależy, jakich materiałów użyjemy, i czy budowany przez nas dom przetrwa próbę czasu.
Wierzę, że jest najwyższy czas na to, by weryfikować swoje działania i poglądy. Bo przetrwać ma szansę tylko to, co było wzbudzone w oparciu o odwieczną Bożą perspektywę. Oczywiście, oprócz religii, która będzie trwać do końca świata. Ale to już inna historia.