
Tekst: Kot Kuba
„Otrzymaliście ducha przybrania za synów ” List do Rzymian 8:15
Ja, kot Kuba, chodzę w duchu synostwa i daleko mi do niewolnika, Ojcem moim jest sam Bóg, a to, że mnie przygarnęła moja pani, to tylko nikły odblask tejże doskonałości. Zresztą i tak miała niesamowite szczęście, nie musiała bowiem o mnie walczyć, jak niektórzy jej znajomi.
Adoptować kota jest równie trudno jak się pozbyć kota, w niby-to pro zwierzęcych sferach społecznych działa bowiem duch macoszy, który przeciwdziała typowym siłom popytu i podaży, gdy niewidzialna ręka rynku powinna przenieść zwierzę z miejsca, gdzie go nie chcą, do raju, gdzie jest pożądany. Jak wiadomo, psom i kotom najlepiej jest w schronisku, no chyba, że u kociej mamy, która ma już z dziesięć zwierząt, ale może wziąć jeszcze z dwa na przeczekanie. Miła młoda para chciała w prostocie swojej przygarnąć kotkę, spiętrzyły się jednak schody, bo przecież kot nie może mieszkać w wynajmowanym, bo w oknach muszą być siatki, bo co będzie z kotem jak się rozstaną (niezbędny plan awaryjny – jak kot to zniesie). Już chciałem powiedzieć, idźcie ludzie na opłotki, zawołajcie kici kici, a zaraz chętna dusza przyjdzie i po sprawie. Ci jednak postanowili uwolnić wcześniej upatrzone zwierzę, czemu się z drugiej strony nie dziwię. Udało się w końcu po długich bólach, po czym wyszło, że po wyjściu od troskliwych specjalistów zwierzę miało …. robaki.
To jest faryzejski, niewolniczy duch, z którego są takie przekleństwa. Ja dla odmiany mam ducha adopcji, czytaj przybrania za syna.