To smutne, jak niewielu mężczyzn z tego pokolenia pojawia się w kościołach. Kościoły na całym świecie nie mogą ignorować faktu, że to głównie kobiety wiernie uczęszczają na spotkania.
Nie zwracam się w tym momencie do mężczyzn, którzy rzeczywiście chodzą do kościoła i pomagają go prowadzić, choć wiem, że w Polsce chodzenie do kościoła nie uważa się za „męskie zajęcie”. Przecież mówi się, że „kościół jest tylko dla słabych i pokiereszowanych emocjonalnie”. A ja twierdzę, że kościół w Polsce, Europie i na świecie nie zostanie prawdziwie podniesiony, dopóki mężczyźni nie zajmą swoich duchowych pozycji. To oni mają wrodzony autorytet, stabilność i duchowe połączenie w ciele Chrystusa.
Koniecznością jest, aby mężczyźni stali się mężczyznami w kościele: ojcami dla tych, którzy ojców nie mają, ideałem postępowania, przywódcami, głosem sprawiedliwości, wojownikami i uczniami.
Ci, którzy uważają kościół za miejsce dla nieudaczników i słabeuszy, bardzo się mylą.
Trzeba być prawdziwym mężczyzną, aby pójść do kościoła, zostać w nim i stać się tym, kim Bóg zaplanował. Nadszedł czas, gdy Bóg wzywa prawdziwych Bożych mężów, aby zajęli swoje pozycje i stali się przywódcami.
Dziś chcę wyróżnić prawdziwego męża wiary i odwagi, osobę, którą zazwyczaj pomija się w Bożonarodzeniowych historiach. Jest nim ojciec Jezusa – Józef z Nazaretu. Powodem, dla którego Józef stal się dla nas postacią drugoplanową w tej historii, jest pomieszanie religii babilońskiej z chrześcijańską. Tuż po tym, jak chrześcijaństwo stało się oficjalną religią w Imperium Rzymskim, nowe praktyki religijne zostały wymieszane z dotychczasowym kultem, po to, by załagodzić spory międzyludzkie powstałe w tamtym czasie. W kulturze babilońskiej zawsze czczono wizerunek świętej matki i niemowlęcia. A co z ojcem? Ten babiloński kult sięga swoimi korzeniami do czasów, które nastały tuż po potopie. Ówczesne podobizny przedstawiają silną matkę, która kontroluje małego chłopca, lecz nie ma tam ojca. Na tych portretach to właśnie kobieta ma głos decydujący, a nie dziecko, a już na pewno nie mężczyzna.
Czy to Wam nie przypomina schematu, który funkcjonuje w zachodnich społeczeństwach? Oczywiście, że tak, ale nie jest to Boży portret dla rodzin, ani tym bardziej zasada w Jego Królestwie.
W Niebie jest jeden Bóg: Ojciec, Król, Stworzyciel – i jest on rodzaju męskiego. Ma Syna o imieniu Jezus, który jest Zbawicielem Świata, posiadającym wszelki autorytet. Jest również Duch Święty, który jest Duchem samego Boga. Tych trzech jest jednością – Świętą Trójcą. Bóg stworzył mężczyznę i kobietę. Połączył ich ze sobą, aby panowali, rządzili, wytwarzali i rozradzali się. Tych dwoje również miało się stać się jednością – taki jest Boży plan nawet w dzisiejszych czasach.
Mężczyzna miał za zadanie zaopatrywać, chronić, być duchowym liderem i chodzić w jedności ze swoją żoną.
Jednak duch tego świata doprowadza do perwersji, zniszczenia i pozbawia godności to, co zostało stworzone i ustanowione przez Boga. Dziś mamy sfeminizowany kościół, kobiecego i pasywnego Jezusa, oraz kobiety, które zdominowały nabożeństwa. Nic dziwnego, że mężczyźni nie chcą chodzić do kościoła, bo to „takie niemęskie”. Nie zdają sobie nawet sprawy z tego, że to było od zawsze męskim zadaniem. Oczywiście, nie ma w tym nic złego, że kobiety uczestniczą w spotkaniach i wchodzą w swoje powołanie. Ale gdzie są wielcy mężczyźni naszego pokolenia? No cóż, gdy w kościele odbywa się spotkanie modlitewne, najprawdopodobniej siedzą w domu, przed wielkim, płaskim ekranem telewizora lub polerują Mercedesa stojącego w garażu. Są nieświadomi tego, co się dzieje w życiu ich dzieci, a żona jest tą osobą, która tak naprawdę prowadzi rodzinę.
Bóg chce, by mężczyźni objęli duchowe stery w kościołach, uwalniając prorocze przesłanie z Nieba i stawiając czoła mocom ciemności.
Czytając historię narodzin Jezusa, musimy być świadomi tego, jak istotną rolę odegrał Józef. Zdawać sobie sprawę z wiary, w której chodził, by stać się mężem Marii. Dopadł go kryzys, jego narzeczona okazała się być w ciąży, a dziecko na pewno nie było jego. Pomimo tego, że Józef nie rozumiał tej sytuacji, ani nie znał wszystkich szczegółów, zachował się sprawiedliwie. Miał nawet zamiar po cichu rozstać się z Marią, ponieważ nie chciał, aby została publicznie zhańbiona. Jednak gdy już postanowił tak zrobić, do akcji wkroczył Bóg.
Józef był częścią tej historii tak samo jak Maria. Postąpił zgodnie z instrukcją otrzymaną we śnie od Boga i wszedł w rolę, jaka mu została powierzona. Kroczył w wierze ramię w ramię z Marią – stali się jednym. Chodzili razem w mocy jedności i w wierze.
To właśnie ich wiara pomogła sprowadzić Zbawiciela na świat. Maria przecież nie pojechała do Betlejem sama! Miała u boku silnego męża Bożego, który wkroczył w swoje przeznaczenie. Józef poślubił Marię, a Jezusa uznał za swojego syna. Oczywiście, że Maria jest znana z tego, że stała się matką Jezusa, ale Jezus również miał ojca. Miał na imię Józef i był prawdziwym mężczyzną. Był ojcem Mesjasza i był odpowiedzialny za ukształtowanie i rozwój Jezusa. Był mężczyzną i głową domu. Jezus nauczył się, jak być prawdziwym mężczyzną, ponieważ Jego ziemski ojciec takim był.
Życzmy sobie w tym okresie świąteczno – noworocznym, aby nasi panowie wreszcie zrobili to, co do nich należy. Niech tak jak Józef zrobią krok w stronę przeznaczenia, by być duchowymi przywódcami w swoich domach, ale również w Bożym domu.
Silny mężczyzna w kościele – tego oczekujmy.
Jezus był silnym mężczyzną, tak jak Jego ojciec. Kobiety potrzebują u boku mężów wiary, którzy ostoją się, bez względu na okoliczności, jakie nadejdą. Mężczyźni zostali stworzeni do tego, by być silnymi, odważnymi, walecznymi i nieustraszonymi. Nie przyjmujmy cech społeczeństwa z jego pomieszaną religijno-pogańską praktyką, które zrównuje święte z tym, co pospolite.
Niech mężczyźni powstaną. Niech powstaną w kościele.