Jezus jest kimś niezwykłym, gdyż jest Światłością Świata. Przynosił przebudzenie, gdziekolwiek się pojawił. Nawet będąc dzieckiem czy młodzieńcem, niósł światło. Na przykład, gdy mędrcy przybyli szukać „Króla Żydowskiego”, jakież poruszenie wywołało to na dworze Heroda i w domach przywódców religijnych. Wcześniej wielu ludzi powstawało i określało się mianem „Mesjasza”, ale żaden z nich nim nie był. Jednakże pojawienie się mędrców było znakiem, że Boża światłość naprawdę przyszła do ludzi. Co więcej, ciemność, która panowała nad Izraelem w tamtym czasie, została obnażona. Pamiętamy ten fragment z Biblii, który mówi nam o tym jak Józef, ojciec Jezusa został ostrzeżony w nocy, aby uciekać z rodziną do Egiptu. Wówczas wszyscy chłopcy w wieku do lat dwóch zostali zamordowani w Betlejem. Coś okropnego działo się z Izraelem, a jego lud desperacko wyczekiwał Zbawiciela.
Wiele lat później widzimy Jezusa w świątyni w Jerozolimie, podczas gdy Jego rodzice zamartwiają się, szukając Go. Jego rodzina przyszła do Jerozolimy na święto i sądziła, że Jezus był z nimi. Niestety w drodze powrotnej odkryli, że zaginął. Gdy odnaleźli Jezusa, ten wprawiał w zdumienie nauczycieli swoimi pytaniami i oczywiście był głodny Boga. Przez następne lata Jezus koncentrował się na tym, aby zostać nauczycielem i przygotowywał się na Boże poruszenie. Gdy wreszcie rozpoczął służbę, dokądkolwiek się udał, wyrzucał stamtąd ciemność, zwłaszcza z domu Bożego. Światłość świata nie mogła być powstrzymana.
Jezus nauczał w autorytecie, był nieustraszony, poruszał się w Duchu Świętym i chodził według Słowa. Ludzie, o których sądzilibyśmy, że powinni za nim pójść, odrzucili Go i spiskowali, aby Go zabić. Ci, o których pomyślelibyśmy, że byli niegodni, aby być blisko Niego doznawali uwolnienia i stawali się Jego naśladowcami. Ten Jezus nie był zwykłym człowiekiem, lecz Bogiem, który zamieszkał między ludźmi. Jezus naruszał ludzkie tradycje, ówczesne normy kulturowe i nieskuteczną religię. Ludzie zdumiewali się, słysząc Jego nauczanie! Słowo Boże ożywało i rozpalało ich serca dla Boga. A dodatkowo ludzie stykali się z mocą Bożą poprzez działanie Ducha Świętego. Ludzie byli uzdrawiani, odbudowywani i ponownie stawali się normalni.
Gdy Jezus wjechał na osiołku do Jerozolimy jako Mesjasz, Król Żydowski, religijni przywódcy nie zaakceptowali Go. Pomimo znaków, cudów, nauczania, mądrości, z którą się zetknęli, w ich sercach nadal panowała ciemność. Czy możesz sobie wyobrazić, że ci „prawi” kapłani i uczeni w Piśmie w rzeczywistości naradzali się, aby kogoś zabić? Od razu można poznać, że religia zeszła na złą drogę, skoro coś takiego działo się w sercach jej przywódców. Problem polegał na tym, że Jezus był kimś realnym, a Jego światłość obnażała ich fałszywą religię. Pokazywała, że Bóg już dawno opuścił świątynię, ale dla nich nie było problemu iść dalej bez Niego.
Ówcześni religijni przywódcy mieli dobre układy z Rzymem i królem Izraela. A ten Jezus wszystko im psuł i trzeba było się nim zająć. Nie sądzę, że oni naprawdę wiedzieli, z kim mają do czynienia. Plany wymierzone przeciwko Bogu nigdy się nie powiodą. Nawet po zmartwychwstaniu Jezusa i po zstąpieniu Ducha Świętego na uczniów, ci religijni ludzie nie mogli powstrzymać tego, co robił Bóg. Światłość przyszła na świat i Boży plan został objawiony.
Któregoś dnia, gdy Jezus był w drodze, poczuł głód. Podszedł do drzewa, na którym nie było owocu, a tylko liście. Jezus przeklął to drzewo, a ono następnego dnia uschło. W istocie uschło od korzeni w górę. Drzewo przedstawiało system religijny i to, co Bóg zamierzał z nim zrobić. Drzewa owocowe mają wydawać owoce, a gdy tego nie robią, powinny zostać wyrwane z korzeniami. Właśnie to zrobił Bóg w 70 r. n.e., gdy świątynia została zniszczona przez Rzymian. System religijny został wykorzeniony, ponieważ już nie wydawał owocu światłości. Bóg czynił nową rzecz przez swego Syna Jezusa Chrystusa.
Ponieważ rozpoczęliśmy nowy rok, chciałabym, aby ten rok był wyjątkowy dla każdego z nas. Żeby to był rok, w którym każdy z nas skupia się na Jezusie i stara się lepiej Go poznać. Jeśli naprawdę zamierzamy być Jego uczniami, musimy reagować tak jak On reaguje na rzeczy wokół nas. Skoro On jest światłością, to i my musimy być światłością. Oznacza to, że dokądkolwiek idziemy, obnażamy ciemność, która musi odejść. Co pozostaje po odejściu ciemności? Porządek, życie, uzdrowienie, rzeczy, które układają się zgodnie z Bożym planem, przełom, powodzenie i zwycięstwo. Wierzę bardziej niż kiedykolwiek, że ludzie wokół nas potrzebują, abyśmy byli dla nich tą światłością. Bóg powołuje ludzi do drzewa życia. Drzewem, które przynosi uzdrowienie temu narodowi jest sam Jezus.
Oczywiście można się spodziewać, że będzie opozycja wobec światłości, ale Bóg dał nam moc swego Słowa. Po prostu robimy to, co robił Jezus: nakazujemy przeszkodom rzucić się w morze. Jeśli będziesz wierzyć jak Jezus, to zobaczysz, jak góry zostają usuwane. A wówczas zamanifestuje się to w wymiarze naturalnym. Pamiętajmy, że to, co Jezus rozpoczął w nas, na pewno dokończy. Nic nie może powstrzymać światłości, gdy będziemy nośnikami chwały dla Polski. Nic nie może powstrzymać Jezusa przed dokonaniem wszystkiego, czego On pragnie dla tego kraju. Żaden plan wymierzony przeciwko Bogu i nam nie powiedzie się. Musimy stać z Jezusem, wierzyć i świecić tą światłością w ciemności.
„A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.” (Jan 1:5, BW)