
Tekst: Agata Wartak
Kwiecień 2013 roku był dla mnie wyjątkowo egzotyczny. Wybrałam się w podróż na Sri Lankę, do miejsca, gdzie cztery lata temu, po raz pierwszy usłyszałam Ewangelię o Jezusie. Od tego czasu jeżdżę tam co roku, z radością obserwując życie i zmiany tej zupełnie zaprzedanej Bogu grupy ludzi. Liderzy i moi przyjaciele, Kirby i Fiona deLanerolle, robią tam prawdziwą rewolucję, burząc religijne schematy i z pasją podążając za Słowem Bożym. Bóg objawia się tam w mocy, znakach i cudach. Uzdrawianie z raka jest czymś powszechnym. Obok zamieszczam zdjęcie rentgenowskie kości ręki pewnego chłopaka. Jego paliczek dalszy powrócił na swoje miejsce po modlitwie jednego z członków zespołu uwielbienia na zwykłym koleżeńskim spotkaniu.
W ubiegłym roku miało również miejsce pierwsze wskrzeszenie ze zmarłych. Jedna z pań opowiadała swojej służącej (która nie była chrześcijanką) o Bogu, który żyje, o Jezusie, o tym, czego dokonał dla nas na krzyżu, oraz o mocy Ducha Świętego, który jest w nas. Kiedy mąż służącej zmarł (nie pamiętam, jaka była przyczyna śmierci), kobieta pomodliła się do Jezusa, prosząc Go, aby przywrócił jej męża do życia – jeżeli to co usłyszała o Nim, jest prawdą.
Po kilku godzinach od momentu gdy, lekarze w szpitalu stwierdzili zgon, zwłoki zostały przewiezione do domu. Bliscy i sąsiedzi zjechali się w strojach żałobnych, aby złożyć kondolencje. Ku zaskoczeniu wszystkich gości mąż kobiety nagle zaczął walić w trumnę!!! A kiedy ją otworzono on oczywiście żył!!! I żyje do tej pory!!! Żaden hinduski bóg nie mógł tego dokonać, tylko Jezus, który ma władzę nad śmiercią! Jedyny, prawdziwy Bóg!
Moc Słowa w praktyce
Jedną z rzeczy, która stanowi dla mnie wyzwanie, zawsze kiedy tam przyjeżdżam, jest obserwowanie Kościoła, który dobrze zna swoją tożsamość w Chrystusie i z ufnością chwyta się obietnic Bożych, aż zamanifestują się w ich życiu.
Ludzie rozpoznają potencjał do zmiany życia ukryty w Słowie i wiedzą, że ma ono realną moc. Kirby i Fiona są znani z tego, że nie pozostawiają Słowa w sferze duchowej, ale podpinają się pod nie z wiarą i przyciągają do świata materialnego, widzialnego. Nie ma dla nich wyższego autorytetu nad to, co mówi Bóg, i nie jest to tylko powiedzenie, ale rzeczywistość ich życia. Jeżeli Bóg mówi o łasce, to oni darują długi, nawet o wartości kilkuset tysięcy dolarów amerykańskich (małżeństwo, któremu dług został darowany, złożyło świadectwo, opisując całą sytuację i wychwalając Boga). Jeżeli Bóg mówi, żeby dawać, to oni dają wszystko, co mają, raz za razem, błogosławiąc Kościół, różne służby oraz ubogich, a Bóg błogosławi ich oraz kościół lokalny ponad miarę. Jeżeli Bóg mówi, że jest chlebem życia, to ich pokarmem faktycznie jest Bóg. Bóg jest źródłem życia i to od Niego najpierw czerpią energię do życia, a nie z zupy, czy musli serwowanych na śniadanie („Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba”).
Poprawność to za mało
Obserwując ich postawę, zapytałam Boga, co zrobić, żeby Jego Słowo faktycznie stało się moją rzeczywistością. Nie chcę jedynie żyć z poprawną teologią. Nie chcę wypowiadać pięknych słów, których do końca nie rozumiem. Nie chcę być teoretycznym chrześcijaninem.
I zrozumiałam, że to zadanie wcale nie jest trudne, ale wymaga współpracy z Duchem Świętym. Kiedy spędzamy z Nim czas, Bóg ujawnia nam swoje myśli i plany. Jego Słowo przestaje być suchą literą, ale to, co czytamy, łączy się z tym, co wychodzi z Jego ust, i staje się dla nas żywe, objawione, odsłonięte.
To „niestety” wymaga czasu i naszego zastanawiania się nad Słowem Bożym. Nasz umysł powinien świadomie zgodzić się z tym, co zostało nam objawione. Trudno, aby zasiane Słowo wydało plon, jeśli nasze serce i umysł są z nim w sprzeczności. Jeżeli nie zgadzamy się świadomie ze Słowem, to tak naprawdę nasze serce nie jest dobrą glebą i jest duże ryzyko, że ziarno, które usłyszeliśmy, zostanie wydziobane przez ptaki, zarośnie cierniem i nie wyda plonu. Potrzebujemy po pierwsze zgodzić się ze Słowem, a po drugie pamiętać, co zostało nam zasiane. Przypominać je sobie w trudnych momentach, uchwycić się go. Widzieć Bożą moc, która jest ponad tym, co widzimy w sposób naturalny, i już zwyciężyła wszelką trudną sytuację. To jest praktyczna rzecz. Wtedy na pewno wydamy plon trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stukrotny.
Wyobraźcie sobie moc Słowa wypowiadanego w jedności i zgodzie ducha, duszy i ciała (które jest świątynią Ducha Świętego), sprawdzonego w naszym życiu. Bóg na pewno uhonoruje to znakami i cudami.
Wbrew przeciwnościom
Obecnie Sri Lanka przechodzi wzmożone prześladowania na tle religijnym. W ciągu dwóch tygodni, kiedy tam byłam, kilkanaście kościołów zostało zaatakowanych przez gangi, jeden z nich został całkowicie spalony. Agresorzy nie dawali za wygraną dopóki nie usłyszeli, że zgromadzeni chrześcijanie przestaną się spotykać. Policja, nawet jeśli przyjeżdżała na miejsce zdarzenia, nie reagowała. W tym samym czasie rząd ustanowił, że władze mają prawo „zainterweniować”, jeżeli otrzymają informację, że grupa ludzi spotyka się w celach religijnych, a nie należy do zatwierdzonych przez nich organizacji. Przy czym kościoły ewangeliczne nie są w ogóle uznawane przez rząd. W efekcie uczestnictwo w spotkaniach Kościoła staje się ryzykowne.
Wart wszelkiej ofiary
Cudownie było obserwować wierzących ludzi, którzy po raz kolejny z radością wybrali Słowo Boże ponad wszelką „potęgę nieprzyjaciela”, wiedząc, że jeżeli Bóg jest z nimi, to któż przeciwko nim. Atmosfera podczas spotkania liderów grup domowych była niesamowicie ekscytująca. Podczas gdy ustalano strategie kolejnych spotkań, ja czułam się tak, jakbym cofnęła się do czasów Dziejów Apostolskich. Najbardziej poruszyła mnie pewność, że moc i prawda, która jest w Jezusie, jest warta zapłacenia wszelkiej ceny i niemożliwością byłoby ukrywanie jej przed innymi. Ewangelia musi być wypowiadana, niezależnie od okoliczności, ponieważ jest źródłem życia, dla wszystkich którzy ją usłyszą.
Co ważne, widać było realną ochronę Bożą. Tydzień przed moim przyjazdem, budynek, w którym odbywały się spotkania, musiał zostać zwrócony – decyzją władz miasta. W efekcie kolejne oficjalne spotkania kościoła odbywały się w hotelach. Na teren hoteli grupy mafijne nie mają wstępu i dzięki temu cały kościół był bezpieczny.
Żyć naprawdę
W takich warunkach , nie ma miejsca na wątpliwości, czy Bóg na pewno nas kocha. Świadomość powołania Bożego, planu dla naszego życia i Jego obecności w nas musi być ugruntowana, żeby móc chodzić przez wiarę z radością i pokojem w sercu.
My, w Polsce, nie mamy takiej presji na jednoznaczność w swoich poglądach. Czasami mijają tygodnie, w czasie których nasza wiara w żaden sposób nie jest konfrontowana z rzeczywistością. Moim zdaniem jednak każdego dnia musimy wychodzić ze swojej strefy komfortu, w zwyczajnych, codziennych sytuacjach, robiąc krok wiary w stronę Boga, aby sprawdzić, czy słowa, które często z taką dumą wypowiadamy, faktycznie są naszym życiem.
Jezus powiedział „ Jeśli mnie kochacie, przykazań moich przestrzegać będziecie”, a Paweł pisał „Ci, których Duch Święty prowadzi są dziećmi Bożymi”. Mocne.