Polecamy
Integralność (30 kwietnia, 2022 10:36 am)
Nowość wydawnicza: Finansowe IQ (29 maja, 2020 6:02 pm)
Premiera Głosu Przebudzenia (6 marca, 2020 11:58 am)
Nowość wydawnicza: Boży niezbędnik (14 grudnia, 2018 7:06 pm)

Shella – partner strategiczny

3 lutego 2016
Comments off
2 764 Odsłon

Tekst: Paweł Ciosmak

Dziś podzielę się z Wami świadectwem mojej wiary w to, że Bóg prowadzi sprawiedliwego i odpowiada na modlitwy, w tym również o przyszłą partnerkę. Jeśli zastanawiasz się, czy kiedykolwiek nastąpi przełom w tej dziedzinie, to wiedz, że z Bogiem można sięgnąć po to, co wydaje się po ludzku całkowicie nieosiągalne.

W grudniu 2013 roku modliłem się o żonę i o poprawę języka angielskiego, gdyż moja praca tego wymagała. Modliłem się do Boga o to, by dopasował do mnie moją przyszłą żonę, bo On zna mnie najlepiej. Jeśli chcesz powtórzyć moją modlitwę: „Ty znasz mnie lepiej niż ja sam, więc dobierz mi najlepszą dla mnie kobietę na Świecie”, sugeruję zamiast ” na Świecie” użyć słów „w Warszawie”, bo Bóg zaskakująco precyzyjnie odpowiada na modlitwy, gdyż moją żonę znalazłem na drugim końcu świata!

Wierząc, że Bóg ma dla mnie najlepsze rozwiązania, szukałem w Internecie osoby, która pomogłaby mi podszkolić j. angielski. Zależało mi na bezpłatnych konwersacjach z kimś, kto bardzo dobrze zna język. Skracając wątek poszukiwań, znalazłem Shellę, która mieszka na Filipinach. Do tej pory pamiętam naszą pierwszą video-rozmowę przez Skype, gdy mogliśmy się nie tylko usłyszeć, ale również zobaczyć. Gdy pierwszy raz się do mnie uśmiechnęła, ugięły się pode mną nogi! Mówiłem sobie: „Paweł, nie bądź cielesny! Ona przecież mieszka na drugim końcu świata, a ty zarabiasz niewiele powyżej minimalnej krajowej”. Kto mógłby wtedy przepuszczać, co Bóg dla nas przygotował!

W trakcie naszej znajomości, starałem się nie traktować Shelli w kategoriach potencjalnej „partnerki”, ale odkrywałem w niej coraz więcej cech, które były dla mnie ważne – jej poglądy, plany, opinie o rodzinie, dzieciach pokrywały się w zupełności z moimi, no i ten uśmiech … Wszystko działo się szybko, już pod koniec grudnia zrozumiałem, że na dwie moje modlitwy: o j.angielski i żonę, Bóg dał mi jedną odpowiedź, która na imię miała Shella.

W kościele, do którego Bóg mnie przeniósł, odpowiadając na pragnienie większej intensywności Jego działania, otrzymałem wizję dotyczącą kolejnych rzeczy w moim życiu. Początkowo jej nie zrozumiałem, gdyż widziałem siebie przemawiającego przez mikrofon do niskich ludzi, a było ich wielu. Potem, w kolejnych wizjach, Bóg potwierdzał swój plan w stosunku do mnie związany z Filipinami.

Bilety lotnicze do Cebu na Filipinach kosztowały ponad 3000 zł. Wówczas mogłem oszczędzić miesięcznie 300 zł. Myślałem sobie, że w takim tempie, najwcześniej za rok będę mógł ją odwiedzić. Zawołałem do Boga: „Pojadę po nią, ale Ty daj mi na to możliwości finansowe”. Choć nigdzie nie aplikowałem, niecały miesiąc później, zadzwoniono do mnie z zaproszeniem na rozmowę o pracę w Warszawie. Zupełnie niespodziewanie, ktoś mnie komuś polecił, a ja, dwa tygodnie później, mieszkałem i pracowałem już w Warszawie. Co więcej, wymarzony bilet mogłem sobie kupić z jednej pensji! To był dopiero początek odpowiedzi na moją modlitwę!

Jakiś czas później miałem kolejny test wiary – tym razem w sprawie urlopu. Myślałem, że w nowej firmie, gdzie pracuję, nie dostanę od razu urlopu, aby pojechać na Filipiny, a jeśli nawet, to najwyżej 2 lub 3 tygodnie, a to za mało czasu, by ją poznać. Bóg i na tą modlitwę szybko odpowiedział, w marcu tego samego roku szef oznajmił mi, że będę pracował zdalnie, czyli z jakiegokolwiek miejsca na świecie, ważne, abym miał dostęp do internetu. To otworzyło mi drogę do kilkumiesięcznego wyjazd na Filipiny, który był najważniejszym, a zarazem najbardziej katastroficznym i pełnym cudów okresem w moim życiu (od redakcji: polecamy artykuł – Kuloodporni, mówiący o tych wydarzeniach).

Będąc na Filipinach, zrozumiałem, co Bóg chciał mi wcześniej powiedzieć – On chce, abyśmy byli misjonarzami w tym kraju, a ci niscy ludzie z mojej wizji to Filipińczycy, którzy cechują się niewielkim wzrostem. Gdy zatem Filipińczycy, nie znający j angielskiego, będą chcieli ze mną porozmawiać, rozwiązaniem będzie moja żona – Filipinka. Zrozumiałem, że Shella nie jest dla mnie jedynie prezentem, ale strategicznym partnerem w Bożym planie.

Dziś od tamtych wydarzeń minęły prawie dwa lata, Shella wkrótce zostanie moją żoną, która bardzo kocham!

Bracie i siostro! Bądź odważny w marzeniach i pokonywaniu przeszkód z Bogiem!

Shalom

Comments are closed.