Tekst: Marcin Podżorski
Coś co na gruncie Biblii przedstawiane jest jako błąd czy zwiedzenie, jest lansowane w ramach głównego nurtu chrześcijańskiego jako nowe objawienie. Jak to się stało?
Jonathan David – prorok z Malezji, któremu zawdzięczam wprowadzenie mnie w rozumienie apostolskiego działania w Kościele, wypowiedział parę lat temu ostrzeżenie do Kościoła w Europie. Brzmiało ono mnie więcej tak: przychodzi do Europy potężna fala demonicznego działania przeciwko Kościołowi Pana Jezusa.
W ramach tej fali demonicznej aktywności, przeciwnik boży za cel obierze sobie głównie usługujących w Kościele. Zaś podstawowym narzędziem oddziaływania będzie zwiedzenie. Nie skandale moralne, czy też finansowe, tylko po prostu zwykłe zwiedzenie doktrynalne. Pastorzy i usługujący będą wypowiadać demonicznie inspirowane kazania, czy też serie kazań, które będą wzbudzone z ducha błędu. Tym pastorom będzie się wydawać, iż wytyczają nowe ścieżki, prowadzą Kościół do świetlanej przyszłości, otwierają nowe przestrzenie, natomiast podstawowym skutkiem tej strategii będzie faktyczne osłabienie Kościoła Pana Jezusa. Silny Kościół może wykonywać wolę Jezusa na ziemi. Słaby Kościół nie stanowi żadnego wyzwania dla przeciwnika bożego.
Kiedy patrzę na to co dzieje się w Europie, ze smutkiem muszę przyznać mu rację. Coś co na gruncie Biblii przedstawiane jest jako błąd czy zwiedzenie, jest lansowane w ramach głównego nurtu chrześcijańskiego jako nowe objawienie. Jak to się stało?
Duch Święty jest nazywany w Biblii Duchem Objawienia oraz Duchem Prawdy. To pokazuje Jego rolę w Kościele: objawiać Słowo i wprowadzać ludzi we wszelką prawdę. Kościół, który nie zabiega o silne działanie Ducha Świętego stanie się ślepy i głuchy. Kiedy Kościół jest ślepy i głuchy – diabeł może zrobić z nim co chce, w tym na przykład wpuścić go w każdy kanał zwiedzenia czy też błędu.
Dramat postępującego zwiedzenia polega na tym, że ludzie szczycą się tym, że nauczają inaczej niż Biblia i przestają się tego wstydzić. Dziś tzw. nowoczesne Kościoły szczycą się tym, że są pozbawione mocy. Moc Boża jest staroświecka. Na topie są jakieś humanistyczne powiastki o tym, jak być dobrym człowiekiem. Obecnie taki Kościół wyprany z mocy i namaszczenia nazywany jest kościołem dostosowanym do czasów, czy potrzeb ludzkich. Szkoda tylko, że mało kto zastanowił się, czy taki Kościół jest dostosowany do Jezusa Chrystusa (Namaszczonego)?
Podobnie jest z poselstwem ekumenii. Nie ma jej w Biblii, a robi furorę w świecie chrześcijańskim. Kościół od początku był budowany na objawieniu, a nie na demokratycznym ustaleniu kompromisu w zakresie wyznawanych prawd. Budowanie jedności na jakichś ćwierćprawdach, półprawdach nie ma sensu. Nigdzie na kartach Biblii nie widać żeby apostołowie negocjowali z kimkolwiek w zakresie podstawowych prawd doktrynalnych. Nie przymykali oka, nie szli na kompromis. Litości… To jest abecadło.
W tym kontekście, smutkiem napawa mnie usłyszana niedawno informacja o tym, że Ulf Ekman – lider ruchu przebudzeniowego w Europie w latach 90 zdecydował się przejść na katolicyzm. Przykre, tym bardziej, że wiemy jak wiele dobrego on i jego Kościół wnieśli do Europy na początku lat 90. Natomiast, niezależnie od sentymentów, jeśli chcesz być uczciwym wobec Boga i Jego Słowa, nie możesz tego wytłumaczyć czymś innym niż zwiedzeniem.
To już nie jest nieświadomość, czy naiwność jak w przypadku prominentnych figur chrześcijaństwa ewangelicznego z USA (np. Kenneth Copeland). To po prostu zwykłe zwiedzenie – u osoby, która kiedyś pełniła zaszczytną funkcję apostoła. To zakwestionowanie przez niego samego całego jego wcześniejszego dorobku w ramach protestantyzmu.
Widzę, że przychodzi do Polski i Europy bardzo ciekawy czas. Czas dużych ruchów górotwórczych. Czas dużych migracji wewnątrz chrześcijaństwa. Każdy będzie musiał na nowo określić za czym idzie, czemu poświęcił życie.
Na dłuższą metę, nie przykryjesz pustki duchowej kolorowymi światełkami czy innymi mirażami. W dłuższej perspektywie ludzie opowiedzą się za prawdą. Wiele prawdziwie powołanych ludzi opuści martwe struktury, żeby budować swoje życie na prawdzie Słowa Bożego.