Rozmowa z Jarosławem Wasilewskim, współprowadzącym i terapeutą uzależnień w Chrześcijańskim Ośrodku Uzależnień Nowa Nadzieja, oraz pastorem Kościoła dla Regionu w Janowicach Wielkich.
Portal Cel: Posiada Pan wieloletnie doświadczenie w terapii uzależnień, uczestniczy Pan w drodze ludzi uzależnionych do bycia trzeźwym, zapytam więc w prosty sposób: Czy to naprawdę może się udać? Czy jest szansa na to, aby stać się trzeźwym człowiekiem?
Jarosław Wasilewski: Moim zadaniem, jako terapeuty i duchownego, pastora kościoła jest to, aby nieść ludziom nadzieję, więc zawsze moja odpowiedź będzie TAK! Jest taka szansa. Nikt nie jest pozbawiony szansy, do tego, aby być trzeźwym człowiekiem. Co to znaczy być trzeźwym człowiekiem? Trzeźwość to więcej niż tylko abstynencja i niepicie. Trzeźwość to coś więcej niż wolność od substancji lub określonego zachowania. Trzeźwość to więcej niż zamykanie oczu, w sposób mniej lub bardziej świadomy, na alkohol. Trzeźwość to jest pewien stan ducha, to jest styl życia, to jest postawa, w której są trzeźwe myśli, emocje, zachowania. Trzeźwość to przede wszystkim odpowiedzialne i dojrzałe życie. I takie życie jest możliwe. Ale ono niemożliwe jest, gdy żyjemy w niewoli, a więc wtedy, gdy trwamy w uzależnieniu lub w zależności od substancji. Dzisiaj, w XXI wieku, ludzie uzależniają się od wszystkiego. W Polsce, mamy ponad 2% populacji, 700-900 tysięcy uzależnionych od alkoholu, ale problem dotyka większej liczby osób, która pije w sposób szkodliwy i ryzykowny dla siebie. Wg oficjalnych danych 2,5 mln Polaków nadużywa alkoholu. W rodzinach z problemem alkoholowym żyje 3-4 mln osób, w tym 1,5-2 mln dzieci. Na świecie co 10 sekund umiera jedna osoba z powodu alkoholizmu, a rocznie około 3 mln ludzi. Z jakiegoś powodu ci ludzie świadomie lub na początku nieświadomie wybierają taką drogę, która jest drogą na skróty. Alkohol, czy inne uzależnienie, jest zawsze drogą na skróty, jest pewną imitacją, protezą i zamiennikiem normalnego życia, a z czasem, gdy rozwinie się toksyczna zależność i schemat uzależnienia, ci ludzie nie są już w stanie wyjść z tego. Pomimo że wiele z tych osób dostaje pomoc i wiedzę, jak to zrobić, to nie są w stanie przełamać tego impasu i przebić się przez mechanizmy uzależnienia, przez własne słabości i przez oszustwo uzależnienia.
Jest nadzieja na trzeźwe życie, ale jest potrzebna wytrwałość. Statystyki pokazują, że nie każdy chce sięgnąć po tę wolność. Bez względu, czy jest to droga chrześcijańska, czy świecka alternatywa, np. koncepcja 12 kroków, jest to długi proces poznawania siebie i swoich słabości, który także obejmuje zawierzenie Bogu lub „sile wyższej”. Musi być w człowieku gotowość na zmianę, pokora, zadośćuczynienie i rozliczenie przeszłości. Wspaniale jest, jeśli dochodzi do tego chęć dzielenia się swoją trzeźwością z innymi i pomoc innym. Trzeźwienie to jest zarówno wyzwanie, jak i przygoda. W tym procesie musi nastąpić zmiana myślenia, rozumienia, czym jest choroba, substancja i uzależnienie, czym jest głód i nawrót choroby.
Nabycie nowej tożsamości jest tutaj niezmiernie ważne, zarówno w terapii świeckiej, jak i chrześcijańskiej. Jeśli mówimy o terapii chrześcijańskiej, to bardzo istotne jest zaufanie Bogu i nabycie nowej tożsamości, tożsamości dziecka Bożego oraz wytrwałość. W Ewangelii Jana, w rozdziale 8, Jezus mówi do swoich uczniów, że jeśli wytrwają w Jego Słowie, to prawdziwie będą jego uczniami i poznają prawdę, a prawda ich wyswobodzi. W tym samym rozdziale Jezus mówi, że jeśli Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolni będziecie. Często na drodze trzeźwienia zostawały tylko te osoby, które potraktowały drogę trzeźwości naprawdę na serio, które w tym procesie powierzały swoją drogę i życie Bogu, prosząc Go o pomoc, kontynuując i rozwijając trzeźwe i godne życie. Jako osoba trzeźwa już od ponad 20 lat wiem z własnego doświadczenia, że na ten proces trzeźwienia składa się wiele aspektów, nie zawsze zależnych od nas. Moją wskazówką i zachętą jest: “po prostu zacznij działać, zacznij trzeźwieć świadomie, dzień po dniu, nawet jeśli nie rozumiesz jeszcze, co i jak działa, szukaj pomocy i zobaczysz, że to wyda owoc i będzie tego efekt.”
Mówi się, że najważniejszym punktem dla osoby uzależnionej jest przyznanie się do tego, że jest chora. Ale czy to wystarczy, aby podjąć właściwe kroki ?
Już nawet świadomość i uznanie tego, że jest się chorym, to już jest często efekt głębokich procesów i prekontemplacji, które musiały zajść wcześniej, ponieważ wcale nie jest tak, że od tego zaczyna się i że to jest pierwszy krok. On jest dużo wcześniej. Świadomość, że jest się chorym, następuje najczęściej w procesie terapii, która już jakiś czas trwa. Z mojego doświadczenia wynika, że ludzie przyjeżdżają niezmotywowani na terapię, nie wierząc, że są uzależnieni, ale zrobili już jakiś pierwszy krok, ponieważ zostali do tego w jakiś sposób, zmotywowani zewnętrznie lub zostali „dociśnięci” przez sytuację, otoczenie czy rodzinę. Otrzymali komunikat, że muszą podjąć leczenie. Ci ludzie przyjeżdżają, często nieświadomi swoich problemów, i są uświadamiani w procesie terapeutycznym, poznają siebie i chorobę, przebijają się przez proces zaprzeczenia. Przychodzi moment rozważania, że może jestem uzależniony, i być może też niezgody na to, ale w końcu gdy następuje etap uznania, że jest się uzależnionym, to jest to ten pierwszy fundamentalny krok, od którego zaczyna się głębsza terapia. Człowiek z taką świadomością jest już w stanie poprosić o pomoc i robi to skutecznie. To jest platforma do tego, aby zrobić dalsze kroki – a więc uznanie, że jestem chory i bezsilny wobec uzależnienia. To uznanie bezsilności także jest dużym krokiem i jest trampoliną do pójścia dalej, zrobienia kolejnych kroków. Musimy poznać prawdę o Bogu i prawdę o sobie, w którym obszarze nie domagamy i co jest największym naszym brakiem, deficytem. W Ewangeliach ślepy człowiek musiał powiedzieć Jezusowi, że chce widzieć. Gdyby Jezus zapytał dzisiaj alkoholika, tak jak kiedyś Bartymeusza – co chcesz, abym ci uczynił? – pewnie uzyskałby różne odpowiedzi np. chcę dom, żonę, auto, dobrą pracę czy pieniądze. Ale człowiek uzależniony musi uświadomić sobie, co jest jego największym brakiem i wtedy następuje przełom. Nie jest to wystarczające, aby zwyciężyć chorobę, ale jest bardzo ważnym i decydującym krokiem.
Na co powinna przygotować się osoba uzależniona? Gdzie powinna szukać wsparcia?
Osoba uzależniona powinna być przygotowana na to, że jest to choroba nabyta i pogłębiana latami. Rozwiązywanie problemów wymaga czasu. Trzeba uzbroić się w cierpliwość. Tutaj nie ma drogi na skróty, wchodzi się schodami, a nie windą. Tydzień lub dwa trzeźwości nie oznaczają, że problemy zniknęły lub są rozwiązane. Trzeba poszukać osób życzliwych, wsparcia i pomocy. Oczywiście są osoby, które powiedziały sobie, że od jakiegoś tam momentu już nie piją i są trzeźwi od iluś lat. Myślę, że takie osoby po prostu zachowują abstynencję, a niekoniecznie są trzeźwe. To jest duża różnica, bo trzeźwość to abstynencja plus zmiany. A więc w czasie, gdy nie będę pił, poddam się procesom zmiany, w różnych obszarach życia. Te zmiany muszą dotknąć każdego obszaru życia u osoby trzeźwiejącej, chociażby emocji, bo jest to choroba emocji, a więc procesów związanych z regulacją emocji, nieprawidłowym funkcjonowaniem układu nagrody. Nastąpi nauka nowych umiejętności, sposobów radzenia sobie z trudnymi emocjami, przechodzenia przez cierpienie i smutek, radzenia sobie ze złością, a także świętowania w nowy sposób. Trzeba przygotować się na proces, który jest ekscytujący i jest przygodą, ale czasami bywa trudny. Wychodzą ci, którzy postawili wszystko na jedną kartę i odcięli się od przeszłości. Osoba uzależniona musi przygotować się na długi proces zmiany, który trwa, ale warto!
Obecnie mamy wiele możliwości, aby poszukać pomocy. Między innymi internet, wystarczy wpisać w „jestem uzależniony” i pojawią się wyniki z miejscami, gdzie taka pomoc jest udzielana. Są grupy wsparcia, grupy samopomocowe i poradnie. Ja zachęcam, aby szukać wsparcia także w kościele. Patrząc holistycznie, jest to choroba duszy, ale też problem duchowy, gdyż osoba uzależniona w pewnym momencie swojego uzależnienia koncentruje się całkowicie na substancji czy zachowaniu – ma to znamiona bałwochwalcze. Jest to życie poddane jednemu celowi i nie poddane Bogu, a więc nawrócenie się jest tutaj procesem odwrócenia się od nałogowego zachowania i skierowania swojego serca do Boga, do Tego, który ma moc, aby dać nam wolność. Ja zachęcam do skorzystania z alternatywy chrześcijańskiej, z takiego ośrodka jak nasz.
Rozmawiała: Ewelina Słotwińska
Od Portalu Cel: Jeżeli po przeczytaniu artykułu masz pytania, wątpliwości, szukasz wsparcia, terapii uzależnień, możesz sięgnąć do innych części naszych rozmów z terapeutą, które publikujemy cyklicznie: link do innych części. Możesz szukać więcej informacji na stronie: www.nowanadzieja.pl, na kanale YouTube: JAREK WASILEWSKI rozkminy pastora-terapeuty i skontaktować się z Chrześcijańskim Ośrodkiem Uzależnień Nowa Nadzieja www.nowanadzieja.pl

AUTOR: Jarosław Wasilewski
współprowadzący i terapeuta uzależnień w Chrześcijańskim Ośrodku Uzależnień Nowa Nadzieja, oraz pastor Kościoła dla Regionu w Janowicach Wielkich. Zaangażowany w pomoc osobom uzależnionym i ich rodzinom od 2002. Razem z żoną, Oksaną, specjalistą psychoterapii uzależnień, prowadzą od 2007 Ośrodek Nowa Nadzieja w Janowicach Wielkich. Lubi grać na gitarze, kocha muzykę rockową i sport, lubi wędkować i podróżować.