Gdy przed nami Święta Bożego Narodzenia, to dobry moment, aby przypomnieć sobie historię osób bezpośrednio zaangażowanych w tamte wydarzenia. Rozpocznę od Marii, która była wyjątkowo dzielną kobietą. Otwórzmy zatem nasze serca, aby przyjąć to, co chciałabym Wam dziś przekazać.
Wiem, co Europejczycy i nie tylko oni myślą o Marii. Tym razem chciałabym pokazać Wam biblijny obraz jej osoby i przedstawić ją w nowym świetle. Maria nigdy nie ośmieliłaby się wejść w rolę Jezusa, ani być postawiona wyżej niż On. Od początku do końca była służebnicą PAŃSKĄ, czyli Bożą. Kochała Boga i była kobietą wielkiej wiary. O tym będzie dzisiejszy blog, bo wielu z nas jest daleko od takiego poziomu wiary, w którym ona funkcjonowała. Taki jest mój cel: aby pomóc Wam, drodzy czytelnicy, wznieść się do jej poziomu zaufania Bogu.
Maria, (Miriam to jej hebrajskie imię), była młodą żydowską nastolatką mieszkającą w wiosce Nazaret. Dzieciństwo spędziła chodząc do synagogi wraz ze swoją rodziną, krewnymi i przyjaciółmi. W bardzo młodym wieku została zaręczona z Józefem. To w praktyce znaczyło, że nie musi się martwić o swoją przyszłość, ale powinna skoncentrować się na byciu dobrą żoną i matką. Jak czytamy w pierwszym rozdziale Ewangelii Łukasza, była niezwykłą Żydówką. To znaczy, że nie miała kamiennego serca, jak przedstawiciele religijnych grup, lecz podobnie jak Abraham i Sara, miała tę samą głęboką wiarę w jedynego, żywego Boga. Dla niej Bóg był kimś więcej niż tylko postać, o której mówi Tora, czy tradycja, w której wyrosła. Maria usłyszała Boże Słowo i uwierzyła, że jest prawdziwe.
Spójrzmy jeszcze na inny ważny element tej historii. Niedaleko w tej samej wiosce mieszkali jej krewni – Zachariasz i Elżbieta. Oni również byli „sprawiedliwi” przed Bogiem i oczekiwali na przyjście na świat dziecka. Ze względu na podeszły wiek, niemal pogrzebali nadzieję na narodzenie się potomka. Ani Maria ani Elżbieta nie zdawały sobie sprawy, że ich przeznaczenie było wyjątkowe. Bóg dał swoje Słowo, że przed Namaszczonym (Mesjaszem) będzie posłany ten, który przygotuje mu drogę (Iz 40.3). Bowiem już w ogrodzie Eden, Bóg obiecał Adamowi i Ewie, że Mesjasz przyjdzie (1 Moj 3.15). Bóg jest tym, który daje obietnice i ich dotrzymuje.
Jeśli wydaje ci się, że nie oglądasz jeszcze wypełnienia swojej obietnicy, nie wątp, wyznawaj Słowo Boże i pozostań wierny Bogu.
Możesz sobie nie zdawać sprawy, ale każda żydowska dziewczyna znała proroctwo z Iz 40.3 i marzyła o tym, aby stać się matką dla Mesjasza. Niepłodność była postrzegana jako nieszczęście. Każdy w Izraelu oczekiwał, aż pojawi się wybawiciel, który „zdepcze głowę węża”. O tym, dlaczego Boży plan i obietnica narodzenia Mesjasza były tak niezwykłe, możesz przeczytać w Księdze Izajasza (Iz 7.14). Nadnaturalne poczęcie miało być znakiem dla świata. Pomimo tego, że Bóg zaplanował w czasie te wydarzenia i zadbał o to, by się wypełniły, nie znaczyło, że było one łatwe do zrealizowania dla naszych bohaterów. Wymagało to od nich wiary i wytrwałości. Dlatego moim zdaniem Maria była odważna. Miała nadzieję na spokojne życie, ale Bóg miał inne plany dla niej. Była łaską obdarzona, aby unieść przeznaczenie, o którym marzyła każda żydowska dziewczyna. Miała być matką Mesjasza i jedną z jego uczennic. Co za plan i powołanie! Aby to wypełnić, musiała być silna i odpowiedzieć Bogu: „Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego”. Mówiąc naszym językiem, mówiła: „Boże, wiem, że to Ty, czuję Twoją obecność, nie szkodzi, że nie znam wszystkich szczegółów. Wiem, że to twój plan i chcę złożyć przed tobą wszystkie moje plany. Niech to się stanie”.
Tak więc, jak widzicie, Bóg nie zwlekał z wysłuchaniem modlitw Elżbiety i Zachariasza o potomka. Musiał wstrzymać się do momentu, aż urodzi się Maria, aby wszystko wydarzyło się we właściwym czasie i miejscu. Gdy nastąpił czas wypełnienia Bożych obietnic, wystarczyło wysłać anioła spod tronu Bożego. Zachariasz przebywał w domu Bożym, to była pierwsza część Słowa, które miało się wypełnić. Elżbieta poczęła, a sześć miesięcy później ten sam anioł przyszedł do Marii. Maria, młoda Żydówka z Nazaretu weszła pewnym krokiem w swoje przeznaczenie. Odpowiedziała z wiarą: „Niech mi się tak stanie, twoje obietnice są zawsze prawdziwe, PANIE”. Bóg stworzył coś z niczego, aby wypełnić swoje obietnice. Kobieta, która była w podeszłym wieku i nie mogła już rodzić, nosiła w łonie tego, który miał przygotować drogę Mesjaszowi. A młoda dziewica powiedziała: „TAK” Bogu. W konsekwencji urodził się Zbawiciel Świata.
Elżbieta rzekła w Duchu Świętym do Marii: „błogosławiona, która uwierzyła, że nastąpi wypełnienie słów, które Pan do niej powiedział”. Czy ty wiesz, że jesteśmy prawdziwie błogosławieni, gdy wierzymy w to, co Bóg mówi? I gdy podążamy za powołaniem, które ma dla naszego życia? Dziś Bóg mówi do każdego z nas: „Moje obietnice dla twojego życia są TAK i amen.” Na wszystko, z czym się zmagasz w życiu jest obietnica. Bóg nie spóźnia się, zawsze wypełnia swoje Słowo. Jego Słowo jest jak złoto, siedmiokroć oczyszczone, które nigdy nie wraca do niego puste. Jeśli daje obietnice, zaufaj mi, będzie dla ciebie oparciem przez całą drogę, aż do oglądania jej wypełnienia. To ludzie zawodzą, ale Bóg nie jest człowiekiem, aby kłamał. On ma plan dla twojego życia, ale czy zechcesz odłożyć na bok swoje marzenia, aby pójść za tym, co on dla Ciebie przygotował? Jaka będzie twoja odpowiedź na to, co Bóg ma dla twojego życia? Czy odpowiesz jak Maria: „Niech mi się stanie, nic nie ma niemożliwego dla Boga”. Czy jak Zachariasz: „To niemożliwe”. Nasza reakcja na Boże powołanie powinna być taka, jak Marii. Otwórz swoje serce, aby uwierzyć Bogu, dla którego nie ma niczego niemożliwego.