
Przedstawiamy rozmowę z Lauralee, młodą Francuzką, która niedawno była w Warszawie na konferencji Mocy Ducha Świętego na zaproszenie naszej koleżanki, a dziś opowiada o tym, jaki jest klimat duchowy w jej ojczyźnie.
REDAKCJA: We Francji nadal gorąco? Sytuacja w Waszym kraju jest śledzona na całym świecie!
LAURALEE: Chciałabym się podzielić z Wami swoimi przemyśleniami. Tydzień, w którym nastąpiły ataki, był trudny. Wiele osób znajdowało się w tej samej sytuacji. Każdy znał kogoś, kto zginął w atakach – czyjś przyjaciel, kuzyn znajomego, osoba z rodziny. Każdego dotknęły te wydarzenia.
W Paryżu ludzie są zawsze zajęci. Ludzie z prowincji nie lubią żyć w stolicy, bo życie tam toczy się dużo szybciej. Nie jak w Toulouse, gdzie czas płynie inaczej. Myślę, że mieszkańcy Paryża są tak zabiegani, że to powoduje brak Boga w ich życiu. Jakby nie mieli na to czasu. Na modlitwę, na Kościół, na życie chrześcijańskie. Ich życie kręci się wokół nich samych i pracy. Jestem pewna, że Bóg użyje tych sytuacji, aby obudzić cały kraj, szczególnie Paryż. W końcu ludzie zrozumieją, że powinni polegać na Bogu, a nie na człowieku.
Dużo teraz rozmawiamy o hasztagu (od redakcji: symbol używany na serwisach społecznościowych) „PrayForParis”. Bardzo nas to zdziwiło, że każdy miał go na swoim profilu na Facebooku tuż po atakach. Chrześcijanie, niechrześcijanie, każdy! Teraz, gdy się zorientowaliśmy, że nasz naród potrzebuje modlitwy, chcemy aby ludzie „naprawdę” się o nas modlili, a nie tylko dodawali hasztagi na swoich profilach, żeby być trendy.
Czy ludzie wierzący są widoczni w Twoim kraju?
Francuzi dwa razy (lub więcej) pomyślą, zanim podzielą się z inną osobą swoją wiarą, bo po prostu się boją. Tego, że nie zostaną zaakceptowani. Bądź osądzeni. Tu wiara zawsze była postrzegana jako coś dla „słabeuszy”.
Teraz, dzięki wszechobecnej panice i tych hasztagach w mediach społecznościowych, możemy z łatwością mówić o naszej wierze. Nawet w pracy! To zupełnie niezwykłe! Dzięki Bogu! Bez trudu nam przychodzi mówienie o tym, jacy jesteśmy słabi. Jak bardzo potrzebujemy modlitwy oraz oparcia na kimś innym, niż my sami.
Czy widzisz wzmożone działania kościołów w obecnej sytuacji?
Myślę, że chrześcijanie we Francji są raczej chłodnymi wierzącymi. Moim zdaniem, mniej gorliwymi niż np. w Wielkiej Brytanii. Podczas pierwszego ataku byłam akurat w Paryżu. To było niezwykłe doświadczenie, móc oglądać, jak Bóg działał w ludziach. Kościoły organizowały modlitwy tuż po tym wydarzeniu. Były bardzo zaangażowane! W Toulouse już tak nie było, wierzący są chłodni. Modlę się, aby w innych miastach nie było tak samo! Francja potrzebuje modlitwy. Za chrześcijan i niechrześcijan. Wielu ludzi się boi. Ja też spanikowałam, gdy usłyszałam plotkę o zapowiadanych zamachach w Toulouse. Ale następnego dnia okazało się, że to był fałszywy alarm. Sporo takich pogłosek dobiega do nas.
Czy ludzie otwierali się na Boga w trakcie ostatnich wydarzeń?
Przytoczę Wam kilka świadectw niezwykłego Bożego działania podczas ostatnich wydarzeń we Francji. Jedna z moich przyjaciółek dała mi znać, że jej znajoma jest w tej sali koncertowej podczas tragedii i gdzieś się schowała. Modliłyśmy się o nią. Parę minut później wyszła cała i zdrowa z budynku. Chwilę potem usłyszałam, że podano oficjalną liczbę zabitych: 70 osób. Ta dziewczyna przeżyła masakrę! Wiele osób w podobny sposób zostało ocalonych – powinniśmy się modlić o ich serca, aby Bóg je otworzył i mówił do nich. A jeśli jeszcze nie są chrześcijanami, żeby jasno zrozumieli, że ich ocalenie to nie przypadek.
W poprzednią niedzielę wieczorem, coś działo się w okolicy Paryża, niedaleko Pompidou. Ludzie byli przerażeni. Panikowali wręcz. Uciekali w popłochu, próbując się schować gdzie popadnie. Zupełne szaleństwo! W tym samym czasie odbywało się ostatnie nabożeństwo w Kościele Hillsong, który znajdował się w tej okolicy. Przestraszeni ludzie zaczęli szukać schronienia w kościele! Na zewnątrz odczuwało się napięcie. Wszędzie byli policjanci. Wyglądało to poważnie. W końcu, sytuacja się uspokoiła. Okazało się, że to jacyś chłopcy wygłupiali się i odpalali gigantyczną ilość fajerwerków! Gdy to ogłoszono, ludzie wciąż nie mogli się uspokoić. Wielu wierzących w tym kościele po zakończeniu nabożeństwa po prostu zabrało swoje rzeczy i wyszło (módlmy się o nich). Ale ci, którzy przybiegli szukać schronienia w budynku kościoła, zostali na całym spotkaniu! Bóg użył tej sytuacji, aby ludzie Go poznali!
Inna zabawna sytuacja wydarzyła się jednemu z przechodniów, który rozmawiał przez telefon w chwili, gdy nastąpiły ataki na miasto. Znalazł się w prostej linii strzału terrorysty. Kula, która poleciała w jego stronę trafiła w telefon! Usłyszałam o tej sytuacji w wywiadzie, którego udzielił. Był bardzo podekscytowany i pokazywał swój zniszczony aparat telefoniczny. To telefon stanowił tarczę, ale wiedział, że Bóg był jego prawdziwą tarczą!
Ostatni przykład, który podam dotyczy terrorysty, strzelającego do dwóch kobiet, Bóg zablokował jego broń! To nadzwyczajne! Dzięki Bogu, że one żyją! Już nie mogę się doczekać ich świadectw o tym, co Bóg uczynił!
Te wszystkie przykłady – choć podałam ich tylko kilka, dowodzą, że nawet niewierzący mogą naocznie stwierdzić, że Bóg istnieje! Powinniśmy modlić się o to, aby Bóg otwierał ich serca, tak żeby zrozumieli, że to On ich ocalił. Módlmy się za ludzi wierzących, również za tych, którzy doświadczyli Bożego cudu, aby o tym otwarcie mówili. Potrzebujemy odważnych świadectw wielu ludzi. Ludzie nie mogą się wstydzić Boga. Nie mogą mieć wątpliwości co do Jego mocy! O to się módlmy! No i żeby władza i decydenci podejmowali mądre decyzje.
Jak wspominasz swój pobyt na konferencji Mocy Ducha Świętego w Polsce?
Ta konferencja zmieniła moje życie. Każda godzina była niesamowita. Otrzymałam wiele odpowiedzi na pytania i wątpliwości, kłębiące się w mojej głowie, dzięki czemu mogłam wrócić do Francji przemieniona i spragniona szukania Bożej obecności w moim życiu. Nigdy nie zapomnę tych godzin spędzonych w sali konferencyjnej – Bożej obecności, która wypełniała pomieszczenie oraz osób, które uwielbiały Boga z całych swoich sił i całym sobą. Czułam się spełniona, uczestnicząc w tak cudownym „przyjęciu” dla naszego Boga. Każdy kto tam był, może potwierdzić istnienie Boga. Nigdy wcześniej nie czułam tak potężnego – aż nie do opisania – ognia w moim wnętrzu. Na tej konferencji Bóg uleczył moje serce (i emocje…). W samolocie do Francji objawił się mój dar modlitwy na językach, o który modliliśmy się po zakończeniu jednej z sesji. Bóg tak szybko odpowiedział na moje pragnienie, to było niesamowite! Moja relacja z Nim jest teraz głębsza, niż przed przyjazdem na konferencję. Poczułam prawdziwą obecność Bożą podczas tego październikowego weekendu. Nigdy tego nie będę żałować! Na pewno przybędę na kolejne takie wydarzenie, chyba że się postaracie, aby odbyło się we Francji – proszę zorganizujcie taką konferencję we Francji!.
Na zdjęciu: Ola Piórkowska wraz z koleżanką, Lauralee.