Polecamy
Integralność (30 kwietnia, 2022 10:36 am)
Nowość wydawnicza: Finansowe IQ (29 maja, 2020 6:02 pm)
Premiera Głosu Przebudzenia (6 marca, 2020 11:58 am)
Nowość wydawnicza: Boży niezbędnik (14 grudnia, 2018 7:06 pm)

Człowiek w zniewoleniu

24 sierpnia 2016
Comments off
3 554 Odsłon

Tekst: Urszula Matan

„I odchodząc stamtąd, ujrzał Jezus człowieka, siedzącego przy cle, imieniem Mateusz, i rzekł do niego: Pójdź za mną. A on wstał i poszedł za nim.” (Mat.9:9)

Kiedy ostatnio czytałam ten fragment, bardzo mnie uderzyło jedno słowo w nim: CZŁOWIEK. Biblia nie podaje, że Jezus ujrzał celnika, ale właśnie CZŁOWIEKA. Gdzie indziej wręcz podana jest genealogia Mateusza. Pomyślmy sobie przez chwilę, że celnik był przedstawicielem znienawidzonego wtedy zawodu. Podczas gdy w Biblii czytamy „człowiek”, syn tego i tego. (Łuk. 5:27). W tym krótkim fragmencie zrozumiałam, jak Bóg widzi indywidualnie każdego człowieka na ziemi, jego ukryte życie, potrzeby, tęsknoty, prawdziwe problemy i prawdziwe przyczyny takiego, a nie innego zachowania.

Ludzie w tamtych czasach – i nie tylko w tamtych! byli bardzo religijni. Co powodowało, że nie widzieli pojedynczego człowieka, ale tłumy, masy. Jak to ujął jeden z faryzeuszy: „motłoch”, co odnosiło się do tych, którzy uwierzyli w Jezusa. A masy kierować można skutecznie za pomocą strachu, który wyzwalamy w nich, do czego skutecznie służy zakon, przepisy, zewnętrzne  zasady…

Faryzeusze nie zadawali sobie trudu, aby sprawdzić, w jaki sposób Jezus dokonywał cudów, kim tak naprawdę był. Oburzali się, że robił je w sabat.  Byli wściekli, że oto nagle pojawił się człowiek, za którym idą tłumy, trzymane dotąd przez nich w niewoli. Masowo przyjmowali barany i składali masowo ofiary, masom wyznaczali, jak mają żyć, pobierali datki, itp. Człowiek – pojedynczy, chory, zaniedbany, zrozpaczony – guzik ich obchodził. A działo się tak dlatego, że tak naprawdę i sam Bóg guzik ich obchodził. Nie mieli z Nim osobistej relacji.

A tu przyszedł ktoś, kto mienił się Bożym Synem, mówił, że robi to, co widzi u Ojca w niebie, tłumy za Nim szły i jeszcze dokonywał oczywistych, niezaprzeczalnych cudów. Myślę, że i dziś jest tak samo. Ludzie tkwią w niewoli zwykłej religii, w której dano im poczucie jakiegoś tam bezpieczeństwa. Chcą żyć w przekonaniu, że o każdym z nich Bóg wie indywidualnie i nie są dla Niego jednolitą masą, ale na ogół boją się porzucić religię ze strachu przed utratą czegoś, co dobrze znali od pokoleń.

Jeśli kościół, jako ciało Jezusa, ma spełnić swoją rolę na ziemi i spustoszyć piekło, a zapełnić niebo, to musi być dokładnie taki, jak Chrystus.

Musimy widzieć pojedynczego człowieka, znać jego problemy, mieć dla niego prorocze słowo, odpowiedź właściwą na dany moment. Nieść namaszczenie do uzdrowienia, uwolnienia, mieć wiarę na uzdrowienie małżeństw, relacji w rodzinach itp. Musimy kochać ludzi i chcieć poświęcić im czas. Wiedzieć w duchu, kto naprawdę pragnie Bożych rzeczy, a kto jest przewrotny. Widzieć serce człowieka i umieć w Boży sposób i w Jego Duchu dotrzeć do każdego.

Ale jak dojść do takiego miejsca? Nie ma innego sposobu, niż pójść drogą, którą podążał Jezus. Przez osobiste posłuszeństwo Słowu, spędzanie czasu z Bogiem w modlitwie, uwielbieniu i w Słowie, przez chęć służenia. W zabieganym świecie wszystko stara się odciągnąć nas od Chrystusa, więc najczęściej osobistą relację zastępujemy zbiorowymi „działaniami” – stajemy się biernymi „oglądaczami” nabożeństw, specjalistami od co? gdzie? kiedy?

Pozorne działania, programy dają nam przekonanie, że przecież służymy Bogu, no bo np. śpiewaliśmy na koncercie religijne piosenki, zrobiliśmy poczęstunek dla bezdomnych… Albo upiekliśmy już trzy ciasta na agapę kościelną. I… nic się nie zmienia, ludzie jak szli do piekła, tak idą, religia jak trzymała ich w niewoli, tak trzyma.

Wierzę głęboko, że Bóg wzywa mnie i innych wierzących do całkowitej zmiany życia. Do porzucenia wszystkiego, co nie daje owocu, co zabiera czas, aby poświęcić go na szukanie Bożego oblicza w modlitwie i uwielbieniu, z całych sił, z całego umysłu i duszy, do zanurzania się w Słowie i zapieraniu się siebie, aby to Słowo wykonywać , tak, by poznawać Boga i Jego wolę i zacząć służyć Mu w mocy Jego Ducha, a nie tylko w religijnym bełkocie i pozornych działaniach. Gwałtownicy porywają królestwo, to słowa naszego Boga! Gwałtem mamy się tam wdzierać, nie bać się być szalonymi dla Jezusa w oczach świata. Wszystko mniej nie przyniesie już owocu; takie mamy czasy, że potrzeba potężnej mocy, aby przezwyciężać ciemność i warownie w umysłach ludzi . A to nie weźmie się z powietrza, tylko jak mówi Słowo w księdze proroka Aggeusza 1:8 „Idźcie w góry, sprowadźcie drzewo i budujcie dom, a upodobam go sobie i ukażę się w nim w chwale – mówi Pan!”

Tags

Comments are closed.