Polecamy
Integralność (30 kwietnia, 2022 10:36 am)
Nowość wydawnicza: Finansowe IQ (29 maja, 2020 6:02 pm)
Premiera Głosu Przebudzenia (6 marca, 2020 11:58 am)
Nowość wydawnicza: Boży niezbędnik (14 grudnia, 2018 7:06 pm)

Cykl o miłości – Czy to On? Czy to Ona? (cz.1)

23 stycznia 2016
Comments off
3 315 Odsłon

Fishing_Logo250Tekst: Marysia i Adrian Ostrowscy

Cykl o miłości

Rozpoczynamy cykl artykułów dotyczących budowania relacji chłopak-dziewczyna. Poznacie historię Marysi i Adriana – rodziców Bartusia, Andrzejka i Natalki, małżeństwa z 7 letnim stażem. Oboje znają się odkąd mieli po naście lat  i … no właśnie – sami zobaczycie, jak można rozwijać relację, jednocześnie będąc wiernym Bogu i Jego Słowu. Dowiecie się, czy możliwe jest Boże prowadzenie u nastolatków, czy obyło się bez walki o różne sfery życia oraz czy cierpliwość popłaca. Dziś pierwsza część artykułu: Czy to On? Czy to Ona?

Marysia:
Moje pierwsze spotkanie z Adrianem przypomina scenariusz pięknego filmu romantycznego. Poznałam Go w dniu moich 16-tych urodzin, podczas swojej własnej imprezy urodzinowej! To były wspólnotowe urodziny trójki znajomych. Gdy Adrian wszedł na salę, od razu zwróciłam na Niego uwagę – to był mężczyzna moich marzeń. Jednak nic nie dałam po sobie poznać, że mi się podoba…

Od roku byłam nawrócona i traktowałam poważnie Boże Słowo. Przestałam spotykać się z moim poprzednim chłopakiem i teraz również wiedziałam, że nie chcę wchodzić w jakieś byle jakie związki. Chciałam, żeby to Pan Bóg poprowadził mnie w tym temacie. Niestety, Adrian był nienawrócony, a to była dla mnie poważna przeszkoda, bo nie chciałam myśleć o budowaniu relacji z chłopakiem, który nie wierzy w Boga. Dla mnie najważniejsze było to, aby ten jedyny mężczyzna w moim życiu kochał Boga bardziej niż mnie. Z czasem Adrian zaczął pojawiać się na spotkaniach naszej wspólnoty, w którymś momencie nawrócił się i bardzo radykalnie poszedł za Bogiem. Czas mijał, a my ciągle byliśmy gdzieś obok siebie – bywało, że razem graliśmy w piłkę siatkową, chodziliśmy do kina, modliliśmy się, służyliśmy prowadząc grupki domowe. Oczywiście, czas spędzaliśmy w większym gronie, ale przyjaźń między nami była coraz silniejsza. Dość szybko zdałam sobie sprawę, że jestem zakochana, ale cały czas tą relacje oddawałam Panu Bogu. Przecież zdawałam sobie sprawę z tego, że mam dopiero 16 lat, więc nawet jeśli to ma być mój przyszły mąż, to będę musiała sporo czasu zaczekać. Otrzymywałam róże słowa od Pana Boga na temat Adriana – przez Ducha Świętego w moim sercu, bądź przez inne osoby. Wszystkie te słowa i myśli zachowywałam w sercu. Nie chciałam wybiegać w przód, po prostu robiłam to co Pan Bóg mi mówił odnośnie tego, co się dzieje tu i teraz. Całkowicie dałam Jemu się prowadzić w tej relacji.

Pan Bóg dość często mówił mi o byciu wiernym, tak jak On jest wierny. Wtedy tego nie rozumiałam, ale wiedziałam, że muszę zaufać Bogu i być wierna w uczuciach do Adriana. Po około 3 latach naszej znajomości, uświadomiłam sobie, że naprawdę kocham Adriana, choć zastanawiałam się, czy na pewno do siebie pasujemy – mieliśmy różne zainteresowania, służyliśmy w zupełnie innych obszarach. Wtedy usłyszałam cichy głos: Marysia, ty widzisz tylko poszczególne puzzle, a ja mam przed sobą całą układankę. I wtedy Pan Bóg mi pokazał, że On może połączyć nas w jedno, przy tych wszystkich różnicach charakterów i zainteresowań. Po pewnym czasie, przyszła ostatnia, najcięższa dla mnie próba. Podczas wyjazdu wspólnotowego, gdy rozmawiałam z Bogiem, wtedy znów pojawił się ten cichy głos wewnątrz mnie, który zadał mi pytanie: Marysia, czy jeżeli będziesz miała czekać jeszcze 2 lata na Adriana –  to będziesz czekać? I choć było to dla mnie trudne, to wykrztusiłam z siebie: Tak, Panie Boże będę czekać. I wtedy padło kolejne pytanie: A jeżeli nigdy nie będziesz miała męża to będziesz mnie nadal kochała i szła za mną? Ja, po namyśle odpowiedziałam: Tak Panie, nawet jeżeli nie będę miała męża, to będę iść za Tobą, bo Kocham Cię ponad wszystko!!…Po tej sytuacji nastąpiło przyspieszenie w moim życiu, miesiąc później Adrian poprosił mnie o rękę, co było dla mnie totalnym zaskoczeniem, a najciekawsze jest to, że zrobił to wcześniej, niż planował. Alleluja!

Adrian:
Od momentu mojego nawrócenia wiedziałem, że to Bóg ma być zawsze na pierwszym miejscu. Marysia spodobała mi się już od samego początku naszej znajomości, ale przez cały czas wiedziałem i często musiałem to sobie powtarzać, że muszę pamiętać o priorytetach: wpierw Królestwo Boże, a dopiero potem „amory”. Pamiętam, że w pewnym momencie naszej znajomości miałem wrażenie, że Bóg mówi mi, że decyzja dotycząca naszej, tj. Marysi i mojej przyszłości jest po mojej stronie. Jako mężczyzna mogę podjąć decyzję, ale muszę być świadomy, że Bóg traktuje mnie poważnie i traktuje poważnie swoją Córkę, Miriam. Mężczyzna musi być panem swojego słowa, więc nie mogło być mowy że coś będzie „na próbę”.  W pełni świadomie, przed Bogiem, podjąłem decyzję, że chcę, aby Miriam była moją żoną…, a ona powiedziała TAK!


 

Cykl o miłości:

Pierwsze koty za płoty. Jesteśmy razem i co dalej? (cz.2)

Małżeństwo: Zmiany, zmiany, zmiany… (cz.3)

Tags

Comments are closed.