Tekst: Marta W
Odwiedzam jesiennie moje rodzinne mazurskie strony. Sobota, natura, człowiek wyrwany z wielkomiejskiej dżungli oddycha pełną piersią, czuje wolność. Wysłano mnie w cywilizację po sprawunki do miejskiego centrum, nie raczyłam się przebrać i tak oto zawadiacko ubrana w krótkie (bardzo, przyznaję) szorty, długie (bardzo) kalosze i różową (bardzo) kurteczkę przemykam przez carefourowy parking. Dopada mnie tajemniczy agitator w polarze…
– Raczy pani podpis złożyć po naszym kandydatem na burmistrza… – wyrzuca z prędkością karabinu.
– Całkiem możliwe, ale najpierw muszę wiedzieć, kto zacz.
W tym momencie agitator ruchem z filmów z Supermanem – gdy dziennikarzyna Clark zrywa pulowerek, by przywdziać mocarną pelerynkę – rozsuwa energicznie polar i z dumą wypina pierś odzianą w T-shirt z napisem: RUCH PALIKOTA.
– A, to ja dziękuję, ale jednak nie skorzystam – odpowiadam i na kaloszu zręcznie się wykręcam.
– A to dlaczego? – agitator nie odpuszcza, drogę zachodzi.
– A bo światopogląd mam radykalnie odmienny…
– A to jaki??? – pyta skonfudowany, przyglądając mi się uważnie.
– A no konserwatywny – odpowiadam, tym razem ja z dumą salutując w długich kaloszach…
Agitator zamarł, zmierzył mnie pełnym powątpiewania wzorkiem, poczynając od kaloszy, kręcąc głową przy krótkich szortach i z miażdżącym spojrzeniem wysyczał:
– A to dziwne!
Wierzcie lub mnie – ale wyraz twarzy miał żywcem wyjęty z kościelnej ławy, wyraz ZGORSZENIA… Zadziwiająca transformacja – z wyzwolonego animatora swobód wszelakich wyjrzała sroga twarz zborowej cioci. Znam te spojrzenia, dłuższe i wymowniejsze niż całe kazanie.
Scenka ta wielce mnie ubawiła, po czym przyszła mi na myśl refleksja natury ogólnej – iż RELIGIA (rozumiana jako martwy system wierzeń oraz tzw. religijne stereotypy) nie wybiera, infekuje równo wszystkich, i nawet agitatorzy ruchu deklaratywnie antykościelnego, są pod jej jakże przemożnym wpływem. Dla nich konserwatywne, czyli chrześcijańskie, znaczy dewocyjne, znaczy zamknięte w szeregu niedorzecznych wierzeń i praktyk, ksenofobiczne, zaściankowe, oderwane od rzeczywistości… nic tylko bez beretu oraz znicza ani rusz konserwatystą nie jesteś.
Nie chodzi mi, by bez sensu prowokować, i bynajmniej nie chodzi o ubiór – przytoczyłam tę scenkę parkingową, by zobrazować jedną rzecz…. Zostaliśmy powołani, by zawstydzić system tego świata. Kiedy ten kraj zobaczy prawdziwego, żywego JEZUSA – a zobaczy Go w tobie i we mnie – będzie ZAWSTYDZONY. Wolni od religijnych schematów, stereotypów, niebojący się kontrowersji czy konfrontacji z zastanym porządkiem, pełni miłości, ale i osobistej wolności…. W całej swej różnorodności objawiający jakże różnorodną mądrość Boga. Wówczas zgorszeni będą na równi i ci religijni z kościelnych ław, i ci antyreligijni z parad miłości.