
Tekst: Aneta Szuba
Spotkanie Jezusa z Samarytanką zmieniło nie tylko ją życie i jej pobratymców, ale również odkryło prawdy, które stały się Bożym pionem, dla wszystkich, w których życiu panuje zamieszanie.
„Jezus (…) usiadł przy studni, było to około szóstej godziny. Wtem przyszła niewiasta samarytańska, aby nabrać wody. Jezus rzekł do niej: Daj mi pić!”.
Samarytanka – kobieta, osoba, człowiek, nie do końca zadowolona z własnego życia, szukająca spełnienia, zaspokojenia, poczucia bezpieczeństwa w kolejnych mężach, aż w końcu zadowoliła się życiem z mężczyzną bez ślubu, narażając się przy tym na zniewagę, hańbę do tego stopnia, że przychodząc po wodę do studni, robiła to w czasie, w którym była pewna, że nikogo nie spotka – robiła to w największy upał.
Czy tak właśnie nie bywa w życiu wielu wartościowych ludzi: zaczynają z „jednym mężem”, ciężko studiują i dostają wyśnioną pracę, rozpoczynają z podniesioną głową nowy etap w życiu. A jednak coś idzie nie tak: Samarytance umarł mąż, z nim pewnie wiele marzeń i nadziei – tracisz pracę, a szukając kolejnej, nie dostajesz już tak dobrych warunków, i rzeczy wymykają się spod kontroli, a ty masz wrażenie, że godzisz się na coraz niższy standard, zawierasz coraz mniej korzystne kompromisy, aż w końcu wstydzisz się i przed sobą, i przed ludźmi swojej sytuacji tak bardzo, że zaczynasz unikać relacji i godzisz się na to, co jakoś tak wyszło, bo cóż jeszcze można zrobić. Jednym słowem – pijesz wodę, ale dalej pragniesz.
Jest pragnienie – jest pomoc
Dobra wiadomość jest taka: nie rezygnuj z marzeń, pragnień, z myślenia, że dobre rzeczy nie są dla ciebie. Dla Boga jesteś bezcenną osobą – wartą śmierci Jego ukochanego syna.
Kierując się własnymi pragnieniami, czerpiąc z różnych źródeł, potrafimy czasem sami zapędzić się w miejsca, gdzie już nie świeci żaden promień nadziei ani na zmianę, ani na lepsze – źródła zawiodły. Jednak Jezus znajdzie cię w najbardziej niekorzystnych miejscach i warunkach. Nie tylko to, On pojawi się tam pierwszy i poczeka właśnie na ciebie – tak jak przyszedł do studni w największy upał, by spotkać Samarytankę.
Nawet jeżeli nie chodzisz do lokalnego kościoła, a może jeszcze Boży Kościół nie chodzi w te miejsca, w których ty się, z powodu osobistych zawikłań, znalazłeś/aś – Bóg cię znajdzie!
Źródło wody
Wzruszająca jest tu prośba Jezusa: daj mi pić! – On nie pomija okoliczności, w jakich się znajdujemy, On w nich jest i stara się je skonfrontować ze swoimi standardami, pokazując, że dużo lepiej napić się Jego wody, niż samemu szukać ograniczonych w swojej mocy źródeł zaspokojenia.
„Czy może Ty jesteś większy ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię i sam z niej pił?” – pyta Samarytanka. I czy to rzeczywiście nie jest tak, że czerpiemy w naszym życiu ze źródeł, z których czerpali nasi rodzice, religia, w której się wychowywaliśmy, ludzie, których podziwiamy lub podziwialiśmy, wszyscy Znani, Sławni, którzy coś w życiu osiągnęli?
Co na to Jezus? Krytykuje? Kompromituje? Gardzi? NIE. On po prostu pokazuje ograniczoność tego źródła: „Każdy, kto pije tę wodę, znowu pragnąć będzie”; a potem padają Słowa, które całkowicie odmieniły moje życie: „Ale kto napije się wody, którą ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki”.
Wierzę, że te Słowa nie dotyczą tylko kwestii zbawienia, śmiało można je zastosować do każdej dziedziny życia, niezależnie od tego, jak długo i jak dobrze znasz Jezusa Chrystusa.
Na przykład:
Małżeństwo: można szukać na własną rękę, pozwolić bliskim na „wmieszanie” się w sprawę, ale nie można mieć wówczas gwarancji pełnego spełnienia; natomiast gdy pozwoli się, by to Bóg zaspokoił tę potrzebę, ma się wtedy obietnicę: więcej pragnąć nie będziesz! Okaże się, że partner doskonale pasuje do ciebie, a ty do niego w każdej, nawet najbardziej subtelnej kwestii.
Praca: pracując w jednej firmie już rozglądamy się za innym pracodawcą, nie do końca zadawalają nas zarobki czy stanowisko – p r a g n i e m y. Gdy zaczynamy modlić się o pracę, pozwalamy Bogu na ostateczną decyzję, nawet jeżeli mamy prowadzenie, by wejść „w ciemno”, okazuje się, że dostaliśmy więcej, niż się spodziewaliśmy, i już będąc w pełni zaspokojeni – n i e p r a g n i e m y.
Wzór ten oczywiście można zastosować do wszystkiego, do każdej, nawet najbardziej skomplikowanej sytuacji, do każdej niezrealizowanej lub nie całkiem zrealizowanej dziedziny życia.
Banalny przykład: Pamiętam, jak mój mąż szukał dla nas samochodu. Po ponad trzech miesiącach poszukiwań wiedzieliśmy już wszystko o każdym wystawionym na sprzedaż samochodzie, ale ciągle nie mogliśmy się zdecydować. W końcu zwróciliśmy się do Boga: Ty znajdź nam samochód, wiesz, czego potrzebujemy. Wkrótce potem pojawiło się ogłoszenie, które w pełni spełniało nasze oczekiwania (przebieg, rocznik, cena, marka). Samochodu nie było jeszcze w Polsce, ale my już mieliśmy pokój i przeświadczenie, że to ten – zarezerwowaliśmy go. Gdy go kupowaliśmy było ciemno, nie obejrzał go żaden mechanik, ale po prostu zgodnie wiedzieliśmy, że to ten samochód. Autem jeździmy pół roku, mąż odkrywa w nim coraz to nowe „bajery”, mechanicy chwalą stan techniczny, a my wdzięczni Bogu, jesteśmy w tej kwestii całkowicie zaspokojeni (nie wzdychamy widząc lepsze/inne auta).
Dla każdego
Spotkanie z Jezusem odmieniło życie Samarytanki, zapragnęła „żywej wody”. Ta pogardzona kobieta została wysoko wyniesiona, przez nią miasto poznało Zbawiciela świata. Wierzę, że od tej pory nie mówiono o niej: To ta, co miała pięciu mężów, ale: To ta, co pokazała nam Mesjasza.
Jedynie Bóg ma taką moc, by wbrew logice, nadziei, a nawet całemu piekłu całkowicie odmienić rzeczywistość i przekuć ją na naszą korzyść.
Każdego dnia, gdy staję przed moim Bogiem, dziękuję Mu za te wszystkie zaspokojone przez Niego dziedziny mojego życia, bo już nie pragnę; i modlę się, by tam, gdzie jeszcze nie ma przełamań, odpowiedzi, zmian – dał mi się napić „swojej wody”. Jest to jedyne źródło z gwarancją pełnej satysfakcji i zaspokojenia.